Fundacja Pomocy Wzajemnej „Barka” powstała w odpowiedzi na rosnące problemy społeczne okresu transformacji. Barbara i Tomasz Sadowscy pragnęli stworzyć środowiska, struktury społeczne, w których „zapomniani oraz niechciani” członkowie społeczeństwa polskiego mieliby szansę rozwoju osobistego i społecznego.
Ta misja „Barki” zaowocowała utworzeniem alternatywnego systemu pomocy, który skupia ludzi z grup zaniedbanych społecznie, umożliwiając im odbudowanie własnej tożsamości, szeroko pojęte kształcenie i odnalezienie się w nowej rzeczywistości społeczno – ekonomicznej.
W 1989 tych dwoje psychologów założyło pierwszy dom Barki w opuszczonym budynku szkoły we Władysławowie (na zachód od Poznania, zamieszkując początkowo z 25 „rozbitkami życiowymi”. Pierwsza Wspólnota we Władysławowie stała się odskocznią do rozwoju ruchu pomocy wzajemnej obejmującego nie tylko potrzebujących ale także nieformalne grupy obywateli oraz organizacje pozarządowe z kraju i z zagranicy.
Działająca w Polsce od 1989 roku organizacja „Barka”, w 1995 roku rozszerzyła swoją działalność na inne kraje europejskie, w 2017 roku rozpoczęła swoją działalność w Reykjaviku.
Z pomocy Fundacji w Islandii, skorzystało ponad siedemnaście osób, które rozpoczęły leczenie uzależnienia od alkoholu i dzięki „Barce” wróciły do Polski.
Działaniami Fundacji, która pomaga Polakom zainteresowali się dziennikarze islandzkiej telewizji krajowej – RÚV, prowadzący program – KVEIKUR. Dziennikarze Sigruður Halldórsdóttir i Arnar Þórisson – odwiedzili siedzibę „Barki” pod Poznaniem i spotkali się z reprezentantami fundacji jak również rozmawiali z bezdomnymi Polakami w Islandii.
– Jak doszło do tego, że Barka rozpoczęła niesienie pomocy bezdomnym i uzależnionym Polakom z Islandii?
– Fundacja Barka pomaga Polakom nie tylko w kraju, ale także za granicami. Tam gdzie ludzie wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszego życia, lepszej pracy. W ubiegłym roku Fundacja Barka została zaproszona przez reprezentację Miasta Reykjavik do odwiedzenia Islandii i rozpoczęcia tam działań mających na celu niesienie pomocy Polakom, którym nie udało się ułożyć życia na wyspie – mówiła w rozmowie z Sigruður Halldórsdóttir – pracująca dla Barki – Ewa Sadowska.
Na Islandii mieszka obecnie ponad 14 tysięcy Polaków. Ludzie przyjeżdżają tu aby pracować i większości życie układa się bardzo dobrze. Jednak nie każdy może powiedzieć, że wyjazd do Islandii zmienił ich życie na lepsze. Niestety zdarzają się przypadki, w których ludziom się nie udaje i z różnych przyczyn tracą pracę nie mając żadnych środków do życia.
– Przyjechałem do pracy. Pracowałem, tylko się zagubiłem – mówi jeden z bohaterów programu Kveikur.
– Wiele osób, które nie potrafią sobie poradzić z trudami życia codziennego trafia w szpony uzależnienia, stają się bezdomnymi. To jest problemem nie tylko dla nich samych, ale także dla islandzkiego systemu pomocy społecznej – komentuje Ewa Sadowska.
Jóna Guðný Eyjólfsdóttir z ośrodka pomocy społecznej Miasta Reykjavik, mówi, że współpraca z fundacją Barka stała się w pewnym momencie koniecznością.
– Zdecydowaliśmy się na tą współpracę dlatego, że w naszej noclegowni dla osób bezdomnych, zaczęła się pojawiać duża grupa obcokrajowców. Nie mieliśmy możliwości pomóc tym osobom. Tu, na Islandii, nie mamy środków ani możliwości aby pomóc osobom rozmawiającym tylko w języku polskim. Grupa, która korzystała z naszej pomocy miała poważne problemy zdrowotne i społeczne. Wiedzieliśmy, że Ci ludzie potrzebują lepszej pomocy.
Wtedy zaproszono do Reykjaviku Fundację „Barka”. Jej reprezentantami w Islandii są Magdalena Kowalska i Jerzy Stuglik.
W Islandii mieszka wielu Polaków, jednak nie każdemu się udaje ułożyć tu życie. Ci, którzy wpadli w szpony nałogu i są bezdomnymi mają poważne problemy. Osoby, które nie mówią po islandzku a są uzależnione mogą tu jedynie skorzystać z detoksu, jednak dalsze leczenie wymagające pomocy psychologów i terapeutów nie jest możliwe.
Barka rozpoczęła swoją pracę w Reykjaviku od poszukiwania osób, które są w potrzebie.
– Rozpoczęliśmy od spotkań z tymi ludźmi w „Kaffistofa” (miejscu gdzie ludzie bezdomni przychodzą coś zjeść). Zaczęliśmy współpracować również z ludźmi, którzy pracują w noclegowni, oni informują nas o tym jak jesteśmy potrzebni – mówi Magda.
Magda i Jerzy zobowiązali się do tego aby nawiązać relację z ludźmi potrzebującymi pomocy, mając nadzieję na to, że będą w stanie im pomóc gdy Ci będą już gotowi na to aby taką pomoc zaakceptować.
Zbliżenie się do osób, które borykają się z problemami i nawiązanie z nimi relacji wymaga czasu. Niektórzy z nich szybciej decydują się na to aby skorzystać z oferowanej pomocy, inni potrzebują tego czasu więcej.
Osoby, które się zdecydują na skorzystanie z pomocy w leczeniu mogą skorzystać z możliwości leczenia w Polsce.
Nazywany przez swoich kolegów „Profesorem” – Piotr, przybył do Islandii 12 lat temu. Jak opowiada był wykładowcą na Uniwersytecie Śląskim, przez wiele lat pracował z dziećmi upośledzonymi.
Na początku pracował przy wydawaniu gazety Fréttablaðið. Później w restauracjach i na budowach. Wtedy też rozpoczęły się jego problemy ze zdrowiem. Zaczął chorować na podagrę. Problemy ze zdrowiem były na tyle poważne, że stracił pracę.
– Nikt z nas tu nie jest głupi, tylko, że każdy się zagubił. To, że nie masz zęba, że nie możesz się odnaleźć, nie oznacza, że człowieka trzeba skreślić – mówi w programie Kveikur jeden z bezdomnych.
Teraz osoby te mogą liczyć na Fundację „Barka”, która niesie pomoc tym, którzy stracili nadzieję. Nawet jak człowiek się zagubi i wpadnie w nałóg to może z tego wyjść, mówią pracownicy fundacji.
Żywym przykładem działań Barki jest Jerzy, który przez lata był bezdomnym w Londynie, a teraz pomaga innym potrzebującym.
– Znam dobrze życie na ulicy. I wiem, że to wcale nie jest proste – mówi – Wiem, że ta wyciągnięta dłoń jest potrzebna i wielu z niej korzysta. Dobrze się z tym czuję, że mogę to robić. Po prostu w jakiś sposób spłacam swój dług, który kiedyś zaciągnąłem bo i mnie ktoś kiedyś pomógł – mówi Jerzy.
Magda i Jerzy są przykładami tego jak działa fundacja Barka, która tu w Islandii składa się z dwuosobowego zespołu, w który wchodzi lider oraz asystent. Lider jest osobą, która posiada doświadczenie „bycia na ulicy”, natomiast asystent jest absolwentem uczelni wyższych np. psychologiem lub pracownikiem socjalnym.
– Dzięki pracy liderów Barki, wielu ludzi, Polaków wróciło z Islandii do Polski. Gdzie odbudowują swoje życie, przeszli przez leczenie, detoks i rehabilitację – mówi Ewa Sadowska.
Ktoś mógłby pomyśleć, że to działanie było jedynym sposobem na pozbycie się z Islandii ludzi, którzy mieli kłopoty. Jednak pracownik ośrodka pomocy społecznej zaprzecza temu.
– Nie zgadzam się z tym. To jest możliwość dla tych ludzi. Wielu ludzi korzysta z pomocy Fundacji Barka tu w Islandii i nigdy nie zdecydowało się na wyjazd do Polski. Ale inni, którzy potrzebują kontynuacji leczenia, otrzymali możliwość wyjazdu do Polski i zamieszkania w Fundacji do czasu kiedy sami będą w stanie o siebie zadbać. Później mogą tu wrócić. Wszyscy są tu mile widziani. Nikogo nie wyrzucamy z kraju, to jest tylko oferta usługi, z której mogą skorzystać – mówi Jóna Guðný Eyjólfsdóttir.
Jednak w grupie tej znajdują się też takie osoby, które nie mogą lub nie chcą wracać do domu, do swojego kraju. Wynika to z tego, że mają oni wiele nierozwiązanych spraw, takich jak wyroki i długi. Nie wspominając o hańbie, zranionych uczuciach, złamanej nadziei i niespełnionych marzeniach.
– Ci co wyjeżdżają z kraju i przyjeżdżają na Islandię, chcą coś zdobyć. Pracować, dorobić się, coś zyskać, godnie żyć – mówi Jerzy.
Nie łatwo jest nieść pomoc. Wielu nie jest gotowych na to aby ją przyjąć. Nie od razu.
– Ja nie lubię terapii. Nie chcę iść na taką terapię. Poradzę sobie z tym. Chcę podleczyć swoje zdrowie i potem będę wiedział co mogę zrobić – mówi Profesor.
Dzięki wsparciu Fundacji Barka, współpracującej z Miastem Reykjavik na leczenie do Polski wróciło siedemnaście osób. Jedna z tych osób po leczeniu wróciła ponownie do Islandii.
– Udało mu się znaleźć mieszkanie i rozpoczął pracę. Jego życie zmieniło się – mówi Jóna Guðný Eyjólfsdóttir.
W ubiegłym roku Miasto Reykjavik zapłaciło Fundacji Barka za usługi 15,7 mln koron.
Działania takie rodzą wiele pytań. Między innymi to czy miasto potrzebuje takiej pomocy?
– Oczywiście, że usługi Fundacji Barka kosztują. Podobnie jest z utrzymaniem noclegowni, która jest bardzo kosztowna. Powiedziałabym, że oczywiście to się opłaca, ale i kosztuje. Za wszystkie usługi trzeba zapłacić – dodała Jóna Guðný Eyjólfsdóttir.
Pracujący dla Fundacji Barka w Islandii Jerzy, pomagał już bezdomnym Polakom w Wielkiej Brytanii, Irlandii i w Holandii. Według niego Islandia ma najlepszy system pomocy społecznej. Jednak uważa on, że ta pomoc może momentami przeszkadzać w leczeniu i w tym aby ktoś zaczął trzeźwieć.
Większość osób bezdomnych otrzymuje zapomogi i korzysta z noclegowni oraz stołuje się w jadłodajni „Kaffistofa Samhjálp”. To oznacza, że pieniądze, które mają mogą wydać na alkohol. Wtedy ta pomoc, którą oferują może nie mieć końca.
– Z tej perspektywy patrząc, to praca z tymi osobami jest trudna. Bo trudno jest znaleźć argumenty, które mogą ich przekonać do tego aby oni zechcieli zmienić coś w swoim życiu. Żeby zaczęli wracać do społeczeństwa tutaj czy w Polsce – mówi Jerzy.
Na pytanie – Czy według Ciebie tu jest za dobrze? Jerzy odpowiedział, że nie podejmie się oceniania tego jak działa islandzki system opieki społecznej.
– Skandynawski system opieki społecznej opiera się na tym, że każdy otrzymuje pomoc. Uważam, że nikt nie wybiera sobie takiego życia. Wsparcie finansowe jest małe. Ludzie ci korzystają z noclegowni przez wiele lat – mówi Jóna Guðný Eyjólfsdóttir.
Jeden z bohaterów programu, przyznaje, że chciałby przestać pić i rozpocząć nowe życie. Jednak nie wie czy Fundacja Barka jest w stanie mu pomóc. Przytłoczony śmiercią swojego kolegi, jedyne czego chce to odpoczynku od tego co go otacza.
Z pomocy Fundacji Barka, skorzystał m.in. Marian Urbas, który przez długi czas był bezdomnym w Islandii i wyjechał na leczenie do Polski.
– Z początku było mi bardzo dobrze, miałem dobrą pracę, dobrze zarabiałem. Później jak straciłem pracę, jedną, druga i trzecią, znalezienie nowej było trudne, bo jestem już za stary. Straciłem pracę, mieszkanie i wylądowałem na ulicy. Zacząłem pić i stoczyłem się. Spotkałem się z przedstawicielami Barki, którzy mi pomogli – mówił Marian w rozmowie z dziennikarką Kveikur.
– Jest wiele ośrodków proponujących pomoc i są one bardzo różne. Jednak uważam, że dla tych osób, które przyjmują ofertę leczenia w Fundacji Barka, życie zmienia się na znacznie lepsze niż gdyby pozostawali tu bez pomocy – mówi Jóna Guðný Eyjólfsdóttir.
Psychologowie, którzy pracują w Fundacji Barka, spotykają się z ludźmi, spędzają czas z potrzebującymi, poznają ich historie i pomagają im.
– Naszym głównym celem jest nie tylko danie im jedzenia, czy dachu nad głową, ale także możliwości na rozwój, kiedy znów rozbudzą w sobie swój potencjał. Aby mogli czuć, że są przydatni i potrzebni. To jest droga do tego aby mogli odbudować swoje życie moralnie, etycznie. Można mieć wiele schronisk, z których ludzie korzystają nocami, ale to jest tylko dach nad głową. W sumie to nic innego im to nie daje. Zrozumienie tego zajmuje czasem wiele lat – mówi psycholog i założycielka Barki – Barbara Sadowska.
Tomasz Sadowski, który założył fundację wspólnie z Barbarą Sadowską, powiedział w rozmowie z Kveikur, że liderzy, którzy działają obecnie w Islandii są bardzo dobrze przygotowani do niesienia pomocy.
– Jesteśmy świadomi tego, iż nasi liderzy, którzy są po różnych przejściach potrafią być przekonywujący i przydatni tym w Islandii – mówił Tomasz Sadowski.
Pierwszy odcinek programu Kveikur, który został poświęcony Fundacji Barka i jej działaniom na terenie Islandii możecie zobaczyć TU.
Artykuł jest publikowany na łamach Iceland News Polska we współpracy z dziennikarzami RÚV – Sigruður Halldórsdóttir i Arnarem Þórissonem. Kolejny odcinek programu Kveikur, w którym usłyszycie o działaniach Barki, zostanie wyemitowany już we wtorek 13. marca o godzinie 20:00.
Zapraszamy na stronę Fundacji Barka – TU.
Sigruður Halldórsdóttir/ Arnar Þórisson/ Marta M. Niebieszczanska