Zimowa podróż rowerem dookoła Islandii, której podjął się Artur Wysocki dobiegła końca. Artur stał się dość znaną postacią na wyspie. Podczas spotkania, które odbyło się w sobotę dziękował wszystkim, którzy go wspierali i pomagali mu w drodze. Wyraził też swój zachwyt ludźmi tu mieszkającymi, bo w żadnym innym nordyckim kraju, nie spotkał się z tak ciepłym przyjęciem.
Wcześniejsze jego zimowe wyprawy rowerowe to między innymi Nordkapp, Laponia oraz Mongolia, gdzie zmagał się z temperaturami rzędu -40 stopni Celsjusza.
Pracując na etacie, każdego roku bierze w styczniu urlop i wyjeżdża realizować swoje kolejne zimowe projekty. Zanim jednak wyjedzie, z wyjątkową dbałością o szczegóły przygotowuje daną wyprawę.
Oczywiście dwa, trzy razy w tygodniu trening rowerowy z grupą MTB jeżdżącą zimą po lasach. Badanie warunków pogodowych w miejscach, do których się wybiera. Zgromadzenie sprzętu, odzieży, liofilizowanej żywności. Nie wszystko da się jednak przewidzieć. Próby zbadania wiatrów na Islandii spełzły na niczym, bo nie ma żadnych wzorców dotyczących kierunków, siły czy terminów ich wiania.
– Islandzki wiatr wieje, kiedy chce, gdzie chce i często we wszystkich kierunkach naraz – komentował Artur podczas spotkania.
Nie była to pierwsza wizyta Artura w Islandii. Przyżeglował tu z Gdyni w 2001 roku. Dziś, po tych 18 latach, Reykjavik wydał mu się kompletnie innym miejscem, zupełnie nie do poznania.
Jedną z ważniejszych kwestii, którą Artur omawiał na spotkaniu, było bezpieczeństwo. Podczas wyprawy korzystał ze wszystkich islandzkich stron informacji drogowych, pogodowych i zgłaszał swoje plany podróży na safetravel.is.
Jego schronieniem podczas wypraw jest namiot do himalajskich ataków szczytowych. Podczas jazdy rowerem zawsze ma na sobie kamizelkę odblaskową, kask oraz używa migającego oświetlenia. Na dłonie zakłada puchowe łapawice.
Jeśli chodzi o rower to – opony z kolcami, hamulce tarczowe i zastosowany olej mineralny.
To jednak tylko krótki skrót dotyczący tego jak wyglądała wyprawa. W najbliższym czasie Artur przygotuje swoją relację, którą podzieli się ze wszystkimi zainteresowanymi.
Artur zdradził nam też swoje plany na kolejną wyprawę – Alaska! Bierze też pod uwagę „Zimniki”, czyli zimowe drogi przez Bajkał.
TUTAJ trwa jeszcze zbiórka pieniędzy dla puckiego hospicjum. Dobrze jest pomagać.
Monika Szewczuk