Brytyjska wokalistka Amy Whinehouse nie żyje. Dziś około godziny 16 do jej domu ratownicy medyczni którzy byli już na miejscu, wezwali policję. Potwierdzono jej zgon. Od dawna Amy miała kłopoty a z alkoholem i narkotykami. Cały czas żyła latami 60tymi ubiegłego stulecia, co wywierało na nią ogromny wpływ, słychać to było także w jej muzyce. Brytyjska prasa apelowała do jej fanów – powiedzcie jej, że żyjemy w innych czasach, teraz nikt nie musi umierać młodo. Amy odpowiedziała na ten apel w jednym ze swoich najpopularniejszych singli – Rehab – „Chcą żebym poszła na odwyk, a ja mówię nie, nie, nie”. Artystka odwoływała ostatnio większość swoich koncertów, w tym także ten w Polsce. Odeszła w wieku 27 lat, jak inni wielcy muzycy tego świata, Kurt Cobain, Jimi Hendrix, Jim Morrison i Janis Joplin. Jak to skomentował mój przyjaciel – „życie to nie film – Oszukać przeznaczenie. Może tam znajdzie spokój”. Oby.