Ingolfur Arnar Magnusson, elektryk, od dziesięciu lat chciał otworzyć własny sklep, ponieważ uważał, że potrzebny jest sklep z ubraniami dla mężczyzn w przedziale wiekowym 25 – 45. Dziesięć lat po tym, jak pomysł pojawił się w jego głowie, nareszcie go zrealizował – wynajął pomieszczenie przy głównej ulicy „sklepowej” w Reykjaviku, Laugavegur, a potem zaczął szukać marek, które chciałby sprzedawać. „Tak, zrobiłem to w odwrotnej kolejności” – mówi, uśmiechając się.
„Było trochę przygód z uzyskaniem tej marki” – powiedział Ingolfur. Jednak kiedy znalazł produkty, które chciał importować – produkty holenderskiej firmy Scotch and Soda, skontaktował się z firmą w celu podpisania umowy. Holendrzy nie byli szczególnie zachwyceni z robienia interesów z Islandczykiem. „Wysłałem e-mail, ale nie byli zainteresowani rozmową ze mną” – stwierdził Ingolfur. Naciskał jednak na tyle długo, że w końcu udało mu się porozmawiać z firmą przez telefon. Zaproponowano mu podróż do Amsterdamu w celu spotkania się z firmą. Ingolfur mówi: „Przyszedł jakiś kierownik, który specjalizował się w firmowym handlu z zagranicą i powiedział: >>Nie, nie współpracujemy z Islandią<<. Islandzki elektryk powiedział, że nie wie, czy to dlatego, że Islandia jest taka mała, czy dlatego, że czynnikiem był spór o Icesave.