Wielkie pieniądze w islandzkiej ekstraklasie? Według biznesowej gazety Viðskiptablaðin jest to już tylko kwestia czasu. Coraz więcej zagranicznych inwestorów wysyła do klubów na Islandii delikatne zapytania w celu nabycia udziałów w spółkach.
Specjaliści oceniają, że w ciągu 4-5 lat dojdzie do definitywnego włączenia się takowych w islandzki futbol. Póki co nie potrzeba bardzo dużych kwot, aby w znaczny sposób podnieść jakość i wartość czołowych drużyn na Islandii. Profesjonalizacja klubów postępuje już teraz, czym może pochwalić się FH i KR. Właśnie zespoły takie jak FH Hafnarfjörður, KR Reykjavik, Valur Reykjavik, czy Breiðablik Kópavogur mają największy potencjał, regularnie grają w kwalifikacjach europejskich pucharów i to one pierwsze mogą spodziewać się zapukania do swych drzwi przez duże, zagraniczne firmy. Pokaźne inwestycje miałby pomóc islandzkim klubom w awansie do europejskich pucharów. Viðskiptablaðið wymienia na łamach swojej gazety, jakie sumy można zgarnąć za grę w fazie grupowej Ligi Europy i Ligi Mistrzów, chociaż ta druga to raczej bardziej odległy projekt. Pieniądze zwracałyby się ludziom zza granicy, a spożytkowałby na tym krajowy sport. Wtedy jeszcze łatwiej budować silną drużynę. „Jest taka możliwość i nie ma powodu, aby ją ignorować. Mamy dwanaście zespołów w lidze, z czego cztery grają co roku w kwalifikacjach do europejskich pucharów. Duża sposobność składa się przede wszystkim w pozyskiwaniu funduszy z powrotem z Ligi Europy bądź Ligi Mistrzów i nie jest to ku temu bardzo długa droga” – powiedział Geir Þorsteinsson, prezes KSÍ. Przepisy w islandzkim związku piłkarskim są dosyć surowe, jeśli chodzi o takie kwestie, ale nie powinno być problemów, jeśli wszystko odbędzie się z zasadami i dany klub większością głosów sam przegłosuje i zgodzi się na sprzedaż akcji.
Islandzkie kluby muszą przede wszystkim stawić czoła problemowi wykupu młodych i zdolnych piłkarzy przez inne europejskie kluby. Jeśli tak już się dzieje, to ich wartość musi być większa niż dotychczas. Nie da się również ukryć, że z początku łatwiej będzie zatrudnić lepszego piłkarza zza granicy, niż zatrzymać przy sobie solidnego gracza urodzonego na Islandii. Wbrew pozorom Islandia radzi sobie na międzynarodowym rynku transferowym całkiem nieźle. Do klubów sprowadzani są piłkarze z duńskiej, belgijskiej, norweskiej i szwedzkiej ekstraklasy. Z drugiej strony pamiętać należy, że przepisy dotyczące np. wyjściowego składu w lidze są dość rygorystyczne i tutaj KSÍ nie zamierza nic zmieniać. Islandczycy są bardzo zainteresowani wielką europejską piłką w wykonaniu swoich krajowych drużyn i konsekwentnie realizują wszelkie programy rozwojowe. Udało się zainwestować w solidne zaplecza treningowe, obiekty piłkarskie. Owocem tego są sukcesy reprezentacji. Teraz przychodzi czas na sukcesy pojedynczych islandzkich klubów. W zeszłym roku odbyła się debata na temat przyszłości futbolu na wyspie. Bardzo pozytywne podejście i nadzieje na lepsze jutro zostawił wtedy ojciec sukcesów Rosenborg Trondheim, prezes tego klubu z lat 1998-2011 – Nils Skutle. O konferencji można przeczytać na łamach naszego serwisu tutaj. Wszystko więc wskazuje na to, że Islandia już niebawem może zacząć liczyć się w na europejskiej mapie piłkarskiej nie tylko jako reprezentacja…