Guðjón S. Brjánsson, członek parlamentarnej komisji ds. opieki społecznej, zwrócił się z wnioskiem o jak najszybsze zwołanie posiedzenia w związku z zarzutami powszechnego naruszania praw pracowników z innych krajów, które to pojawiły się w ostatnim wydaniu programu informacyjnego Kveikur.
W programie przedstawiono przykłady łamania przepisów prawa pracy, różnic w wynagrodzeniach, a nawet handlu zagranicznymi pracownikami na terenie Islandii. W poście na portalu Facebook Guðjón stwierdził, że w swojej naiwności wierzył, że Islandczycy są na dalszym etapie budowania etycznego rynku pracy oraz że zagraniczni pracownicy mogą liczyć na poszanowanie ich praw i sprawiedliwość.
Według Halldóra Grönvolda, dyrektora operacyjnego Islandzkiej Konfederacji Pracy, wieści nie są zaskakujące. „Żadna z przedstawionych informacji nie jest dla mnie zaskoczeniem. W programie znalazło się kilka przykładów celowej, kryminalnej działalności tolerowanej na islandzkim rynku pracy. Niestety, takich przykładów jest więcej” – powiedział Halldór w wywiadzie dla RÚV.
Popyt na pracowników w Islandii jest niezwykle wysoki, a agencje pośrednictwa pracy w ciągu ostatnich kilku lat rozszerzyły swoją działalność. Liczba pracowników z zagranicy na wyspie wynosi już 25 000, więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Można z całą stanowczością stwierdzić, że są to ludzie, którzy utrzymują islandzką gospodarkę w działaniu i napędzają jej rozwój.
„Łamanie praw takich osób jest bardzo powszechne. Przykłady obejmują klasyczne przypadki wypłacania zaniżonych wynagrodzeń, celowe naruszanie przepisów, w tym zasad dotyczących bezpieczeństwa pracy, wymuszanie zawyżonych czynszów za zakwaterowanie, czy też naliczanie całej gamy nieuprawnionych opłat. Przykro mi to mówić. ale najgorsze przypadki obejmują handel ludźmi”.
Halldór dodał również, że społeczeństwo i władze ignorują tę sytuację. „Zainteresowanie i zrozumienie tych kwestii wśród polityków jest bardzo niewielkie” – stwierdził. „Oczywiście na Islandii istnieją jeszcze uczciwe firmy, ale takie przypadki są zdecydowanie zbyt powszechne. Nie mówimy o dziesiątkach czy setkach, ale o tysiącach osób, których prawa są naruszane lub celowo łamane”.
Halldór Benjamín Þorbergsson, dyrektor generalny Konfederacji Islandzkich Przedsiębiorców twierdzi, że już pojedyncze naruszenie praw pracowniczych to zbyt wiele, ale nie uważa jednak, aby przedstawione przykłady obrazowały stan islandzkiego rynku pracy.
„Tak naprawdę z programu dowiedziałem się, że na rynku jest kilka czarnych owiec. Przedstawione przykłady są okropne i z całą stanowczością potępiamy tego typu działania. Dodatkowo uważam, że ważne jest, byśmy uważnie przyglądali się sobie jako narodowi, bez względu na to, czy należymy do władz, pracodawców czy pracowników. Wszyscy musimy zadbać o to, aby przypadki łamania prawa nie były tolerowane”.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski