21-letni poszukiwacz przygód wędruje tego lata przez niemal wszystkie miasta i wsie na Islandii, aby wesprzeć badania nad rakiem. Czasami pokonuje jednorazowo nawet sto kilometrów, pchając jednocześnie taczkę.
Na początku tego tygodnia Hugi Garðarsson szedł wzdłuż brzegu Skötufjörður na Fiordach Zachodnich, gdzie został wypatrzony przez dziennikarzy RÚV. Nam udało się z nim spotkać pod koniec czerwca kiedy wędrował przez Fiordy Zachodnie do Þingeyri.
„Najpierw chciałem powędrować tylko dla własnej przyjemności, a później pojawił się pomysł, że akcja może być wsparciem dla chorych na raka, choć również ku pamięci mojej babci, która zmarła na tę chorobę” powiedział.
Jego podróż rozpoczęła się 7 czerwca w Þingvellir. Odwiedzi on 70 miejscowości wokół Islandii. Hugi przeszedł już ponad 700 kilometrów i odwiedził 17 z 70 miast.
„Taczkę mam zamiast plecaka, dzięki temu nie będą mnie bolały plecy i stopy. Mogę mieć prawie 40 kilogramów bagażu i sześć litrów wody”.
Hugi nabył swoją taczkę w 2017 r. i pomyślał, że świetnie nada się do wędrówek po kraju. Kupił ją w Akureyri i poszedł z nią do Reykjaviku. Zajęło mu to osiem dni.
Tym razem podróż jest znacznie dłuższa, więc dawna taczka została „stuningowana” w celu podniesienia jej wyżej. Dodał też tylne koła, zmieniając taczkę w wózek.
„Patrzę na ten wózek cały dzień i zawsze wymyślam coś, aby go ulepszyć. W Ísafjörður zrobiłem to przedłużenie, więc mogę mieć teraz proste plecy przy prowadzeniu”.
„W ciągu dnia mogę przejść około 50 lub 60 kilometrów. Wózek bardzo mi to ułatwia. Pewnego dnia nie miałem gdzie się zatrzymać na nocleg i przeszedłem 100 kilometrów z Bíldudalur do Þingeyri za jednym zamachem”.
Hugi mówi, że nie czuje się samotny. Oprócz dużej ilości muzyki, przesłuchał również pierwszy tom Harry’ego Pottera. Osiem razy. Po hiszpańsku.
Hugi ma nadzieję na powrót do Þingvellir pod koniec sierpnia lub we wrześniu.
Jego wyczyn można obserwować w portalu Facebook – TU.
Krzysztof Szewczuk