Po tym, jak we wczorajszych wyborach odpadły partie większościowe, niewiele mówi się jeszcze o ewentualnej koalicji. Przedstawiciele Partii Piratów zgadzają się, że ustępujące partie większościowe powinny najpierw podjąć wspólne rozmowy.
Partie większościowe mają teraz w sumie dziesięciu przedstawicieli, ale do utworzenia większości potrzeba dwunastu. Sojusz (Samfylkingin) stracił dwóch przedstawicieli, a Odrodzenie (Viðreisn) jednego. Natomiast Partia Postępu zyskała czterech przedstawicieli, a Partia Niepodległości straciła dwóch, jednak nadal jest najliczniejszą partią z sześcioma przedstawicielami.
Dagur B. Eggertsson, pełniący obowiązki burmistrza, wyraził rozczarowanie, że Sojusz nie utrzymał swojego miejsca. W wywiadzie udzielonym w programie informacyjnym w Stöð 2 zwrócił jednak uwagę, że partie popierające linię miejską i ekologiczny rozwój miasta uzyskały ponad 60% poparcia, podczas gdy te, które są jej przeciwne, zniknęły lub uzyskały poparcie znacznie poniżej 30%.
Zapytany o to, czy Sojusz mógłby utworzyć nową większość z Partią Postępu i Piratami, Dagur stwierdził, że to naturalne, że ustępujące partie większościowe powinny zacząć wspólnie analizować sytuację i opracowywać porozumienia przed podjęciem kolejnych kroków.
„W minionym okresie wyborczym partie większościowe bardzo dobrze ze sobą współpracowały” – powiedział Dagur.
Dóra Björt Guðjónsdóttir, szefowa Piratów, przyjęła takie samo stanowisko.
Einar Þorsteinsson, lider Partii Postępu, był zadowolony z wyników. Zapowiedział, że zanim rozpoczną się rozmowy z liderami pozostałych partii, poświęci jeden dzień na przeanalizowanie sytuacji.
Hildur Björnsdóttir, liderka Partii Niepodległości, powiedziała, że duża część wyborców w Reykjaviku, oddając swój głos wezwała do zmian. Hildur zaprzeczyła, że aby uzyskać większość, musi współpracować z Sojuszem.