Jacek Kowalik to 34-latek z Polski, który zdecydował się osiedlić w Islandii pięć lat temu. Z powodu trudnej sytuacji na rynku wynajmu, we wrześniu ubiegłego roku kupił wraz z żoną mieszkanie w apartamentowcu na Breiðholcie. Musieli zaciągnąć dwie pożyczki na mieszkanie i obie o zmiennym indeksowaniu. Początkowo rata kredytu wynosiła około 300 tysięcy ISK miesięcznie, ale od tego czasu bardzo wzrosła a po ostatniej podwyżce będzie wynosić około 450 tysięcy ISK.
Jacek pracuje jako kelner w Höfnin, w portowej restauracji w Reykjaviku. Z kolei jego żona nie jest w stanie wejść na rynek pracy od czasu urodzenia drugiego dziecka. Powodem tego jest brak miejsc w przedszkolach. Na szczęście zmieni się to we wrześniu, kiedy oboje dzieci, zaczną chodzić do przedszkola na Breiðholcie. Teraz rodzice muszą wozić starsze dziecko do przedszkola na Vesturbær. Z drugiej strony, kiedy mieszkali w Vesturbær, musieli wozić starsze dziecko do przedszkola w Árbær, ponieważ w ich okolicy nie było wolnego miejsca, pomimo obietnic, że będzie inaczej.
Na pytanie, dlaczego przeprowadził się na Islandię, Kowalik odpowiada, że poznał tu swoją żonę. Islandia jest dobrym miejscem do życia, bezpiecznym, pięknym, a system opieki zdrowotnej jest dostateczny.
Po kilku przeprowadzkach między wynajmowanymi mieszkaniami małżeństwo zdecydowało o kupnie mieszkanie. Chcieliśmy skorzystać z oferty Húsnæðis- og manvirkjastofnun, która oferuje tak zwane pożyczki spółdzielcze jako zasoby dla osób o niższych dochodach. Pożyczki te są udzielane wyłącznie na zakup nowych mieszkań zatwierdzonych przez instytucję. Nie ma tu możliwości zaciągnięcia pożyczki na zakup starszych mieszkań poza obszarem stołecznym. Kredytobiorca zapewnia kapitał własny o wysokości minimum 5% wartości mieszkania. HMS zapewnia kupującemu pożyczkę do 20% ceny zakupu, aby wypełnić lukę, a pożyczka nie jest oprocentowana. Pożyczkobiorca natomiast spłaca pożyczkę w momencie sprzedaży nieruchomości lub na koniec okresu kredytowania.
Problem polegał na tym, że para nie mogła znaleźć żadnego mieszkania , które byłoby objęte tym programem. Rozważali kilka mieszkań w różnych lokalizacjach, jednak zostały one szybko wyprzedane. Po konsultacji z pośrednikiem nieruchomości czekali na mieszkania w Njardviku, które miały być objęte programem. Ostatecznie żadne mieszkania nie zostały zakwalifikowane do programu i nie było możliwości skorzystania z preferencyjnego kredytu. Para zdecydowała się kupić mieszkanie na rynku wtórnym i spróbować znaleźć coś, na co byłoby ich stać i gdzie mogliby pomieścić rodzinę.
Znaleźli trzypokojowe mieszkanie na Breiðholcie. „Mogliśmy pozostać na rynku wynajmu, ale tam nie da się nic znaleźć. Nie chcieliśmy być w sytuacji, w której nie wiemy, gdzie będziemy mieszkać w przyszłym roku i gdzie nasze dzieci będą chodzić do przedszkola. Nie da się tak żyć. Postanowiliśmy więc wyjąć wszystkie nasze oszczędności” – mówi Jacek. Musieli zaciągnąć pożyczkę w wysokości około 47 milionów ISK, a mieszkanie kosztowało około 55 milionów ISK.
Jesienią ubiegłego roku rynek zaczął się ochładzać z powodu wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych. Kiedy zaciągnęli kredyt na mieszkanie, stopa procentowa wynosiła około 5,5%, a rata kredytu około 300 000 ISK.
„To było dla nas duże obciążenie, ale myśleliśmy, że to tylko tymczasowa sytuacja. Obraz przedstawiany wówczas przez władze był pełen nadziei. Według prognoz, inflacja miała osiągnąć szczyt w lutym, a stopy procentowe miały wzrosnąć tylko do około 6–6,5%. Zaufałem ekspertom. Nie spodziewałem się, że ludzie na tak wysokich stanowiskach mogą się tak pomylić i to nie tylko raz” – wyjaśnia.
W ciągu następnych kilku miesięcy stopy procentowe nadal rosły, podobnie jak raty pożyczki. Obecnie wielkość raty będzie wynosić 450 tysięcy ISK miesięcznie. Miesięczny dochód w gospodarstwie domowym Jacka wynosi około 800 tysięcy miesięcznie przed opodatkowaniem, a zatem rata jest po prostu zbyt dużym obciążeniem dla rodziny.
Na pytanie, jak się czuł, gdy stopy procentowe wzrosły o 1,25% na początku tego tygodnia, Jacek odpowiada:
„Po prostu chciało mi się płakać. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie masz wyboru. Nic nie da się zrobić. Problem polega na tym, że mamy 800 tysięcy ISK na czteroosobową rodzinę. Jedyny sposób to płacić lub sprzedać, albo wziąć zabezpieczoną pożyczkę. Wtedy kapitał rośnie, a w kieszeni nie zostaje żaden kapitał własny” – odpowiada.
Jacek mówi, że kiedy zaciągał oba kredyty, uzyskał w banku dobre informacje o różnicy między kredytami indeksowanymi i nieindeksowanymi. Decyzja o niezabezpieczonej pożyczce o zmiennym oprocentowaniu należała wyłącznie do niego i żony. Wiedzieli, że obciążenie spłatą będzie niższe w przypadku kredytu indeksowanego, ale kapitał wzrośnie. Zamiast tego wybrali pożyczkę nieindeksowaną i zaufali, że stopy procentowe będą stopniowo spadać. „W ostatecznym rozrachunku bank zawsze wygrywa” – mówi.
Wziął pożyczkę ze zmienną stopą procentową, ponieważ zaufał, że stopa procentowa osiągnęła szczyt i będzie spadać. „Za bardzo wierzyliśmy w to, co mówią ludzie na wysokich stanowiskach” – dodaje Kowalik, podając jako przykład miasto Reykjavík w odniesieniu do przedszkoli, HMS i wypowiedzi Ásgeira Jónssona. „Nie sądzę, żeby ktoś miał złe zamiary. Każdy może popełniać błędy, ale ich błędy kosztowały nas wiele stresu i pieniędzy”.
Teraz Jacek zdecydował się również sprzedać rikszę kawową, którą kupił dla swojej firmy Coffee Bike. Tej działalności już nie będzie prowadził. Jego żona rozpocznie pracę jesienią, a wtedy ich sytuacja nieco się poprawi.
Pomimo trudnej sytuacji, mówi, że nie ma zamiaru wracać do Polski i ma nadzieję, że rząd zainterweniuje w politykę finansowa i zajmie się inflacją, a nawet przyjrzy się HMS i pożyczkom partnerskim w jego przypadku.
„W tej chwili utknąłem tutaj. Muszę pracować tak ciężko, jak to tylko możliwe, aby opłacić rachunki. Nie mogę wyjechać na wakacje z rodziną, nie mogę nic kupić. Wszystkie pieniądze idą na spłaty” – wyjaśnia Jacek i ma nadzieję, że na końcu zacznie iść ku lepszemu.
„Uwielbiam tu mieszkać. Lubię ludzi i pogodę” – mówi, śmiejąc się i spoglądając przez okno. „Z tą pogodą to trochę przesadziłem, ale jest tu pięknie i dobrze się tu żyje. Tutaj jest bezpiecznie. Jasne, że są problemy, jak wszędzie indziej, ale chcę tu mieszkać. Społeczność jest mała, ludzie się znają i rozmawiają ze sobą. Mam nadzieję, że uda nam się jak najszybciej rozwiązać ten problem”.