Jak donosi Vísir, premier Bjarni Benediktsson, który pełni również funkcję ministra żywności, rolnictwa i rybołówstwa do przedterminowych wyborów 30 listopada, rozpatrzy wniosek o licencję na połów wielorybów. Rzecznik ruchu Stop Whaling in Iceland powiedział, że decyzja Bjarniego jest oczywistym nadużyciem władzy.
Status kontrowersyjnej praktyki polowania na wieloryby zmieniał się w trakcie kadencji ustępującej koalicji rządowej. Po tym, jak Bjarni rozwiązał ją 13 października i wezwał do przedterminowych wyborów, Ruch Zieloni-Lewica, który był stanowczo przeciwny połowom wielorybów, zdecydował się nie pozostawać w rządzie do czasu wyborów. Minister żywności, rolnictwa i rybołówstwa z ramienia tej partii, Bjarkey Olsen Gunnarsdóttir, została zastąpiona przez Bjarniego, który mianował posła Partii Niepodległości Jóna Gunnarssona, znanego zwolennika wielorybnictwa, swoim specjalnym doradcą w ministerstwie.
Bjarni potwierdził, że Hvalur, jedyna aktywna firma wielorybnicza w Islandii, złożyła wniosek o licencję i że jest on w trakcie rozpatrywania przez ministerstwo.
Zapytany, czy licencja zostanie wydana przed wyborami, powiedział, że istnieje taka możliwość. Jego ugrupowanie, Partia Niepodległości, w przeszłości popierało połowy wielorybów.
Valgerður Árnadóttir, rzeczniczka organizacji Stop Whaling in Iceland, powiedziała, że ta decyzja to skandal. „Myślę, że jeśli podczas sześciotygodniowej kadencji tymczasowego gabinetu, którego jedynym zadaniem miało być sfinalizowanie budżetu, Partia Niepodległości skorzysta z okazji, to będzie to nadużycie władzy” – powiedziała Valgerður. „Możliwe, że wydadzą licencję na połowy wielorybów, mimo że istnieje komisja, która ma za zadanie przeanalizować tę praktykę i ustalić, czy powinniśmy jej zaniechać”.
Powiedziała, że winę ponosi również Ruch Zieloni-Lewica. „Moim zdaniem mogli pozostać w rządzie przez te sześć tygodni” – stwierdziła. „Tworzyli z innymi partiami jeden gabinet przez siedem lat, więc mogli wytrzymać jeszcze sześć tygodni i dopilnować tej kwestii, aby pochopne decyzje nie były podejmowane bez zgody parlamentu”.