Wysokie opłaty infrastrukturalne naliczane od każdego pasażera statków wycieczkowych mają bardzo negatywny wpływ na branżę turystyczną w całym kraju – ocenia przewodnicząca parlamentarnej komisji gospodarki i handlu.
Trwają analizy, czy możliwa jest większa redukcja stawki, niż ta planowana od nowego roku.
Opłata infrastrukturalna została wprowadzona na przełomie roku i wynosi 2500 koron islandzkich dziennie za każdego pasażera. W praktyce oznacza to, że duży statek z trzema tysiącami turystów musi zapłacić 7,5 mln koron za każdy dzień pobytu w porcie. Jeśli jednostka zawinie na trzy doby do trzech różnych portów, suma sięga 22,5 mln koron. Zgodnie z projektem ustawy planowano zmniejszyć stawkę o 500 koron od początku przyszłego roku.
„Sprawdzamy teraz, czy taka obniżka będzie wystarczająca” – stwierdziła Arna Lára Jónsdóttir, przewodnicząca komisji gospodarki i handlu oraz posłanka Sojuszu. „Sytuacja przedstawia się dość ponuro, a skutki tej opłaty są naprawdę poważne”.
Arna Lára podkreśla, że większość polityków zgadza się co do zasadności pobierania opłat, ale należy przyjrzeć się ich wysokości, sposobowi naliczania i możliwościom budżetowym państwa.
„Naszym głównym celem jest osiągnięcie zrównoważonego budżetu do 2027 roku. Pole manewru jest więc bardzo ograniczone i dlatego musimy rozpatrywać tę kwestię w tym kontekście. Analizujemy różne rozwiązania, które muszą być zgodne z wprowadzoną niedawno regułą stabilności fiskalnej” – wyjaśniła.
Polityczka dobrze zna realia funkcjonowania portów i wpływ ruchu wycieczkowego na lokalne gospodarki – zanim w ubiegłym roku została posłanką, była burmistrzynią Ísafjarðarbær w północno-zachodniej Islandii.
„Najbardziej cierpią najmniejsze porty, które przyjmowały mniejsze statki. Ale to problem ogólnokrajowy. Odwołania rejsów dotyczą wszystkich – Reykjavíku, Akureyri, Djúpivogur, Borgarfjörður eystri, Patreksfjörður, Stykkishólmur, Grundarfjörður – wszystkie porty w kraju odczuwają skutki tej polityki” – podkreśliła Arna Lára.




