Francja wygrała z Islandią na Stade du Hainaut 3:2, lecz to Islandia niespodziewanie zrobiła bardzo dobre wrażenie na boisku. Wikingowie byli lepszą drużyną w pierwszej połowie, gdzie zeszli na przerwę do szatni przy korzystnym wyniku 2:0! Francuzi w drugiej połowie odrobili straty, ale i tak zagrali poniżej oczekiwań.
Mecz zaczął się o godzinie 19:00 czasu islandzkiego. Transmisję z meczu prowadziło Stöð 2 Sport. Fani piłki nożnej w Polsce mieli niebywałą okazję obejrzeć mecz na OrangeSport, jednak poziom komentatora mocno zawiódł, gdyż ten nie miał wiele do powiedzenia o całym meczu, a w szczególności o reprezentacji Islandii. Spotkanie na samym początku układało się dobrze dla Francuzów. Do 6 minuty meczu słynne Koguty zaatakowały bramkę wyspiarzy kilkakrotnie. W 10 minucie pierwszą akcję i całkiem niezłą okazję do strzelenia bramki mieli Islandczycy, ale po sporym zamieszaniu w polu karnym żaden z piłkarzy nie oddał celnego strzału na bramkę Steve’a Mandandi. Chwilę po tej akcji ruszyła Francja, która szybko mogła objąć prowadzenie. Strzał zza pola karnego Benzemy trafia co prawda do bramki, ale sędzia odgwizduje spalony. Tak czy inaczej Islandczycy popełnili przy tej akcji duży błąd. Po 20 minucie Islandia przejęła inicjatywę na boisku i zepchnęła Francję na swoją połowę. Częste ataki Islandczyków zmuszały Francuzów do przerywania akcji w nieregulaminowy sposób. Źle to skończyło się dla Philippa Mexesa w 24 minucie, który otrzymał żółty kartonik. Prawdziwy szok przeżyli wszyscy w 27 minucie, kiedy po doskonałym rozegraniu akcji piłkę głową podał Kolbeinn Sigþórsson, ta trafiła do Bjarnasona, który pewnie wykorzystał okazję i strzelił bramkę. Obie drużyny po tej bramce zwolniły na obrotach, jednak to Islandia okazała się być bardziej skuteczna i w 34 minucie mieliśmy jeszcze większą niespodziankę niż kilka minut temu. Po dokładnym dośrodkowaniu piłkę do bramki skierował Kolbeinn Sigþórssonpon, który asystował przy pierwszym golu. Francja – Islandia 0:2. Gospodarze są w szoku. Dopiero pod koniec pierwszej połowy w 45 minucie mieliśmy groźny strzał piłkarza Realu Madryt – Karima Benzemy. Bardzo dobrze zachował się bramkarz Islandii, grający na co dzień w KR i solidnie wybronił trudną piłkę. W drugiej połowie Francuzi szybko wzięli się za odrabianie strat. Już w 51 minucie padła bramka dla gospodarzy, której autorem był Mathieu Debuchy. Kolejne minuty ofensywnej gry Francji owocowały w groźne sytuacje podbramkowe. W 61 minucie Islandczycy pokazali, że jeszcze nie powiedzieli swojego ostatniego słowa w tym meczu i po zgrabnej akcji oraz strzale Bjarnasona mogło być 1:3. Goście zdecydowanie nie dotrwali do końca spotkania. Ostatnie 10 minut meczu Islandia zagrała już bardzo słabo, przez co straciła dwie bramki. W 85 minucie po nienagannej technicznie i szybkiej akcji gola na remis strzelił Franck Ribery. Dwie minuty później jego śladem poszedł Adil Rami i było już 3:2. Islandia przegrała „wygrany” mecz, jednak to im należą się większe brawa. Dlaczego? Francuzi mimo ultra-ofensywnego nastawienia i taktyki mieli ogromne problemy w pierwszej połowie, którą śmiało można powiedzieć, że przegrali. Gra takich gwiazd jak Patrice Evra, Karim Benzema, Philippe Mexes, czy Jeremy Menez nie przyniosła żadnego pogromu, zapowiadanego przed meczem. Widać już pierwsze efekty pracy Larsa Lagerbacka w reprezentacji Islandii. Po tym meczu śmiało można stwierdzić, że Islandia ma ukryty potencjał, który może zostać wykorzystany w eliminacjach do Mistrzostw Świata w 2014 roku. Już w środę – 30 czerwca Islandia zagra kolejny mecz sparingowy. Tym razem przeciwnikiem będzie Szwecja. Mecz zostanie rozegrany na Nya Gamla Ullevi w Göteborgu.
Francja – Islandia 3:2 (0:2)
0-1 Birkir Bjarnason (’27)
0-2 Kolbeinn Sigþórsson (’34)
1-2 Mathieu Debuchy (’52)
2-2 Franck Ribery (’85
3-2 Adil Rami (’87)