W mediach i internecie prowadzone są burzliwe dyskusje na temat wczorajszych awantur na ulicach Marsylii z udziałem rosyjskich i angielskich kibiców. Okazuje się, że w pobliżu newralgicznych miejsc byli również kibice z Islandii.
„To było przerażające przeżycie. Byłem totalnie zszokowany” – wyznał islandzki junior z Leikniru Reykjaviku, który przebywa od kilku dni w Marsylii i był wczoraj świadkiem regularnej bitwy pomiędzy kibicami Anglii i Rosji. „Oglądałem mecz w irlandzkim barze razem ze swoimi znajomymi. Kiedy spotkanie dobiegło końca – zostaliśmy wyproszeni i knajpa została zamknięta. Większość barów również było już nieczynnych. Sytuacja ta przyczyniła się do tego, że ludzie zaczęli gromadzić się na placach. Uważam, że to był błąd.” – dodał młody piłkarz i przyznał, że w ten sposób popsuto innym fanom piłkarski nastrój i zamiast dobrej zabawy – trzeba było uważać na agresorów. Tym bardziej, że niektórzy angielscy kibice opowiadali innym, że rosyjscy chuligani zaopatrzeni są w noże.
Kibice Islandii są zdecydowanie pokojowo nastawieni do innych grup kibicowskich. W ostatnich latach biorąc pod uwagę wyjazdy na mecze reprezentacji lub swoich drużyn w europejskich pucharach – te obfitowały w zawiązywanie nowych przyjaźni. Nigdy wcześniej nie brali udziału w większych bójkach i są raczej skłonni ich unikać. Jeszcze przed Euro 2016 grupa kibicowska Tólfan apelowała, aby wystrzegać się wszelkich awantur i podejmować się czynnej obrony jedynie w przypadku braku poszanowania do barw i symboli narodowych Islandii.