Dyrektor generalna sieci sklepów Prís twierdzi, że konkurencja w sektorze dyskontów jest pozorna i w rzeczywistości panuje w nim oligopol. Dwaj giganci kontrolują poziom cen i maksymalizują zyski. Unikają przy tym wojny cenowej. Ponadto podmioty prowadzące interesy z Prís zaprzestały współpracy z powodu gróźb ze strony konkurencji.
Gréta María Grétarsdóttir, dyrektor generalna Prís, wygłosiła wykład na temat wyzwań związanych z funkcjonowaniem na rynku oligopolistycznym podczas spotkania Związku Przedsiębiorców, które ma odpowiedzieć na pytanie „Czy konkurencja zapewnia nam konkurencyjne ceny żywności?”. Odbyło się ono w Grand Hotel w Reykjaviku. Rozpoczęła od omówienia wejścia Prís na rynek dyskontów, który określiła jako stagnacyjny. Nowy gracz pojawia się na nim mniej więcej co dwadzieścia lat – Bónus wszedł w 1989 roku, Krónan około 2000, a Prís w roku ubiegłym.
„Trudno jest wejść na ten rynek. Zastanawiamy się, czy konkurencja, która na nim istnieje, rzeczywiście doprowadziła do obniżenia cen. Naszym zdaniem brak konkurencji sprawił, że ceny są wyższe, niż powinny” – powiedziała Gréta.
Marże największych graczy, Krónan i Bónus, stale rosną, a konsumenci płacą coraz więcej.
Gréta odniosła się następnie do badania cen przeprowadzonego przez ASÍ, które opublikowano 17 sierpnia 2024 roku tuż po otwarciu Prís. W badaniu porównano ceny produktów w sieciach Bónus i Krónan, a różnice w niemal każdym przypadku wynosiły zaledwie jedną koronę na korzyść jednego lub drugiego podmiotu.
„Człowiek zadaje sobie pytanie, czy to jest konkurencja, gdy różnica wynosi jedną koronę we wszystkich kolejnych badaniach, dotyczących podstawowych produktów kupowanych przez islandzkie gospodarstwa domowe. Czy może jest to jednak oligopol?” – zapytała.
Gréta wskazała, że głównymi cechami rynku oligopolistycznego jest niewielka liczba sprzedawców, konkurencja opierająca się na czynnikach innych niż ceny, wzajemne zależności dotyczące decyzji cenowych, ryzyko zmowy oraz bariery mające uniemożliwić wejście na ten rynek. Następnie omówiła te cechy punkt po punkcie.
Zaprezentowała również wykres przygotowany przez firmę Meniga, dotyczący udziałów w rynku dyskontów. Wskazywał on na dwóch dominujących graczy oraz trzeciego, który był częścią tej samej grupy co jeden z pozostałych dwóch. Jak to często bywa na rynkach oligopolistycznych, konkurencja nie opierała się na cenach, lecz na technologii, wzornictwie i czasie obsługi – co było również widoczne w strategiach Bónus i Krónan.
„Czy to na pewno są dyskonty, czy rzeczywiście chodzi o obniżenie cen żywności?” – zapytała Gréta. „Moim zdaniem to nie jest konkurencja, a tylko jej iluzja”.
Niedawno podmioty na rynku zostały ostrzeżone przed ryzykiem zmowy cenowej. „W grudniu ubiegłego roku urząd ds. konkurencji zwrócił uwagę uczestnikom tego rynku, że muszą uważać na swoje publiczne wypowiedzi” – zauważyła Gréta. Podkreśliła jednocześnie, że problem ten dotyczy nie tylko rynku spożywczego, a niewielki rozmiar islandzkiej gospodarki również ma na to wpływ.
„Jednak to absolutnie nie do zaakceptowania. A my, jako konsumenci, nie powinniśmy się na to godzić” – dodała.
Następnie Gréta omówiła bariery utrudniające wejście na rynek, z którymi musiał zmierzyć się Prís. Jedną z głównych przeszkód było znalezienie miejsca – aby wejść na rynek z sukcesem, konieczna jest dobra lokalizacja. „Jednym z naszych największych wyzwań było znalezienie działki pod pierwszy sklep” – powiedziała. Okazało się to trudniejsze, niż się spodziewano, i ostatecznie Prís otworzył swój pierwszy dyskont w Smáratorg.
Kolejną przeszkodą były wysokie koszty początkowe – wejście na rynek wymagało inwestycji liczonych w setkach milionów koron.
Następną barierę stanowili producenci i hurtownicy. „Nie mieliśmy tych samych warunków co dwaj giganci rynkowi. Taka jest rzeczywistość. Różnice cenowe mogą istnieć, ale jeśli hurtownicy i producenci oferują nam ceny wyższe o kilkadziesiąt procent, to coś jest nie tak” – stwierdziła Gréta.
Powiedziała też, że słyszała od dwóch hurtowników ostrzeżenia przed „zakłócaniem rynku”. Jeden z nich miał stwierdzić, że system został z góry zaprojektowany tak, aby utrzymać jego stabilność, a drugi, że Prís nie powinien „wprowadzać zmieszania”.
Jednocześnie wielu producentów i hurtowników nawiązało z dyskontem bliską współpracę, co pokazuje, że na rynku są również firmy otwarte na zmiany.
Na koniec Gréta podkreśliła, że dominujące podmioty na rynku mają całe łańcuchy dostaw i w związku z tym mają dowolność w naliczaniu marży. „Sami sprowadzają towary, mają własne magazyny, a także zakłady, które wytwarzają ich produkty. Skąd więc biorą się ich marże?” – zapytała.
Wejście Prís na rynek spowodowało falę gróźb i manipulacji. „Niektórzy dostawcy przestali sprzedawać nam swoje produkty, ponieważ grożono im, że nie trafią one więcej na półki w innych sklepach. Część producentów wytwarzających dla nas towary, przestała to robić, tłumacząc, że nie mają wystarczająco dużo mocy przerobowej, aby produkować dla dwóch firm” – powiedziała Gréta.
Dodała, że zmieniano opakowania produktów Prís, aby uniemożliwić bezpośrednie porównywanie ich z identycznymi wyrobami sprzedawanymi w innych sklepach. W efekcie konsekwencje tego ponoszą konsumenci. „Otrzymaliśmy inne opakowania niż konkurencja, co jest niczym innym jak oszustwem wobec klienta” – skomentowała.
„To nie jest konkurencja, to oligopol” – podsumowała Gréta. „Najwięksi gracze kontrolują ceny i maksymalizują swoje zyski, unikając prawdziwej konkurencji cenowej. Taka jest rzeczywistość”.
„Jeśli marże rosną, a ceny dla konsumentów nie spadają, to wyraźnie widać, że większe zyski nie przekładają się na niższe ceny ani lepszą obsługę. Na zdrowym, konkurencyjnym rynku powinna istnieć presja zmuszająca firmy do oferowania lepszych cen i usług – a tego w ostatnich latach po prostu nie widzieliśmy” – dodała.
Małe firmy, takie jak Prís, przełamują stagnację na rynku, zapewniając niższe koszty, uproszczony asortyment i bardziej efektywne zarządzanie. Dlatego ich obecność jest kluczowa dla zdrowej konkurencji.
System można ulepszyć na wielu poziomach i powinien on stać się bardziej transparentny, a to między innymi konsumenci muszą wywierać na niego realną presję.
„Jeśli chcemy poprawić warunki życia mieszkańców Islandii – nie tylko w zakresie cen żywności, ale także w innych obszarach – musimy stać się bardziej świadomymi konsumentami. Każdy powinien to wziąć sobie do serca” – powiedziała.
Na zakończenie dodała: „Wszyscy zyskują na konkurencji, więc chcemy, aby była ona prawdziwa”.




