Albańska para ma być deportowana z Islandii wraz z dziesięciomiesięczną córeczką, która urodziła się w Islandii (Vísir). Za kilka dni deportacja stanie się faktem, mimo że sprawa rodzinna jest nadal rozpatrywana w sądzie.
Nazife i Erion mieszkają w Islandii od półtora roku, a ich córka Erna urodziła się tu w kwietniu 2017 roku. Para po raz pierwszy przybyła do Islandii w 2015 roku, aby ubiegać się o azyl. Uzyskali wtedy pozwolenia na pracę i pracowali w hotelu w Reykjaviku, aż do momentu wydalenia z kraju. Wkrótce jednak wrócili do Islandii i złożyli wniosek o pozwolenie na pobyt stały. Powiedzieli również, że zapłacili rządowi kwotę w wysokości około 700 000 ISK (6965 USD) na pokrycie kosztów swojej wcześniejszej deportacji. Ich wniosek o wydanie dokumentu pobytowego został jednak odrzucony, co oznacza, że w ciągu 15 dni zostaną ponownie wydaleni z kraju.
„To nie jest dla nas żadne rozwiązanie” – powiedziała Nazife. „Nasze życie jest tutaj i nasze dziecko też. Ona będzie miała tutaj lepiej”.
Zgodnie z art. 102 ustawy imigracyjnej, dzieci cudzoziemskich rodziców nie mogą zostać wydalone z kraju, jeśli, zgodnie z wymaganiem Krajowego Rejestru Imigracyjnego, od urodzenia stale przebywają w Islandii. Miejsca zamieszkania osób ubiegających się o azyl i wnioski o wydanie pozwolenia na pobyt są jednak rejestrowane inaczej, niż w przypadku innych dzieci urodzonych w tym kraju.
Pracownicy Urzędu Imigracyjnego twierdzą, że przepis ten nie ma zastosowania w przypadku Erny. Rodzina się z tym nie zgadza i wniosła sprawę do sądu, argumentując, że różne sposoby rejestracji pobytu dziecka w miejscu zameldowania to naruszenie art. 2 Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawach dziecka, który stanowi, że dzieci nie mogą być dyskryminowane ze względu na status rodziców.
Uważa się, że ta sprawa ustanowi precedens w Islandii. „W istocie brak tu pewności prawnej” – wyjaśniła Claudie Wilson, prawniczka rodziny.
Nazife powiedziała, że po prostu nie rozumie, dlaczego muszą opuścić kraj. Są w stanie się tu utrzymać i są użyteczni dla społeczeństwa. „Jesteśmy odpowiedzialni za siebie. Dlaczego musimy wyjechać, jeśli nasze życie jest tutaj?”
Grupa GMT/Grażyna Przybysz