W ten weekend w Reykjaviku, Akureyri i Borgarfjörður eystri odbył się dziewiąty doroczny marsz SlutWalk (Drusluganga). Jego uczestnicy okazali solidarność z ofiarami wykorzystywania seksualnego, dążąc do tego, aby wszelki wstyd znalazł się całkowicie po stronie sprawców. Jeden z organizatorów imprezy powiedział, że przesłanie to jest tak samo istotne jak zawsze, mimo że problem przestał być tematem tabu w dyspucie publicznej.
„Widać, ile osób wzięło udział w wydarzeniu – jest to wciąż palący problem i mimo otwarcia dyskusji, być może nic się nie zmieniło” – powiedziała organizatorka wydarzenia Helga Lind Mar.
Około godziny 14:00 maszerujący opuścili kościół Hallgrímskirkja i udali się do Austurvöllur, naprzeciwko parlamentu. Tam jedną z mówczyń była Aldís Schram, która znalazła się w centrum tegorocznego skandalu związanego z byłym ministrem rządu i ambasadorem, Jónem Baldvinem Hannibalssonem, będącym jej ojcem.
„Nie chcę i nigdy nie będę się czuć winna za to, że wysunęłam zarzuty o napaść na tle seksualnym przeciwko własnemu ojcu. To jest złe i niesprawiedliwe. Przebaczenie jest zdrowe, tak, ale nie powinno zwalniać sprawców z odpowiedzialności za ich czyny” – powiedziała zgromadzonym Aldís.
Eva Sigurðardóttir rozpoczęła przemówienie w imieniu wszystkich organizatorów wydarzenia, mówiąc, że był to dzień wdzięczności dla wszystkich ludzi, którzy mieli odwagę, aby opowiedzieć swoje historie dotyczące molestowania, a także dla wszystkich, którzy są wierni swoim wartościom. Dodała też, że było wiele spraw, za które była wdzięczna w tę sobotę.
„Ale nie wolno nam zapomnieć o tym, że nadal jesteśmy wściekli. Wściekli, że żyjemy w społeczeństwie, w którym panuje niezdrowy patriarchat i kultura przemocy. Wściekli, że wymiar sprawiedliwości nie akceptuje żądań społeczeństwa dotyczących zorientowania na ofiary. Wściekli, że społeczeństwo nie zmienia się szybciej” – powiedziała Eva.
Krzysztof Szewczuk