Sześćdziesięcioletni mężczyzna zginął, gdy jego samolot rozbił się na lotnisku Haukadalur wczesnym sobotnim popołudniem.
Według islandzkiego Czerwonego Krzyża, na lotnisku było wiele osób z powodu odbywającej się tam imprezy. Członkowie Czerwonego Krzyża zostali wysłani na miejsce zdarzenia, aby pomóc świadkom wypadku. Zaledwie dwa dni wcześniej na tym samym lotnisku rozbił się inny mały samolot, przy czym jego pilot nie doznał znacznych obrażeń.
Pilot Sigurvin Bjarnason zostawił żonę, trójkę dorosłych dzieci i pięcioro wnucząt – czytamy w komunikacie prasowym policji.
Samolot był jednosilnikową maszyną domowej budowy, a jego wrak przewieziono do Reykjaviku w celu przeprowadzenia dochodzenia.
Śledztwo w miejscu katastrofy zakończyło się tuż przed godziną 05:00 w niedzielę rano. Badacz wypadków lotniczych, Ragnar Guðmundsson, powiedział RÚV, że następnym etapem będzie zbieranie danych i wstępne badanie samolotu.
Pomimo dwóch wypadków w ciągu trzech dni, Ragnar twierdzi, że na razie nie ma dowodów sugerujących, że lotnisko jest w złym stanie technicznym.
Krzysztof Szewczuk