Niedaleko Reykjaviku, w jeziorze znajdującym się koło Bessastaðir, w niedzielę znaleziono 12 martwych koni.
Jak informują media, konie najprawdopodobniej weszły na zamarznięte jezioro we wtorek podczas silnego wiatru i śnieżycy. Konie, które utonęły były trzymane na polu należącym do firmy Íshestar i siedem z nich należało do Íshestar, a pięć do członków klubu Sóti.
– Konie weszły na lód, a ten załamał się pod ich ciężarem. Doszło do strasznego wypadku – powiedział Einar Þór Jóhannsson, manager stajni Íshestar.
W miniony weekend ktoś sprawdzał konie, dlatego Einar uważa, że do zdarzenia doszło we wtorek tydzień temu, kiedy szalał silny wiatr i była śnieżyca.
– W sobotę przeganiano konie, które są na tych pastwiskach i wówczas wyszło na jaw, że niektórych brakuje. Wtedy natychmiast rozpoczęto poszukiwania. Jednak dopiero w niedzielę rano, kiedy nad okolicą przeleciał śmigłowiec straży przybrzeżnej okazało się, że konie są pod lodem – mówił Einar.
Dodał on także, że strata emocjonalna jaka wiąże się z tym wypadkiem jest znacznie większa od finansowej.
– Oczywiście traciliśmy konie wcześniej, ale dwanaście na raz to jest poważna strata – kontynuował swoją wypowiedz Einar.
Wydobycie pierwszych ciał koni z zamarzniętego jeziora było bardzo trudne. W związku z tym, że firma chciała pochować zwierzęta przed świętami, na pomoc przyszła firma Helicoper, która zaoferowała swój śmigłowiec. Przy jego pomocy wyciągnięto zdechłe zwierzęta z wody.