Eksmisja w środku nocy

Dodane przez: INP Czas czytania: 3 min.

Wczoraj wieczorem, lokatorzy wynajmujący pokoje w budynku nieposiadającym wymaganych pozwoleń na zamieszkanie, zostali zaskoczeni przez straż pożarną i pracowników Czerwonego Krzyża którzy przyszli przeprowadzić eksmisję mieszkańców. Budynek stoi przy ulicy Nýbýlavegur 4, w Kópavogur i wcześniej znajdował się w nim salon Toyoty.

Wewnątrz budynku znajduje się dziesięć pokoi, które są zamieszkałe. Pomimo wielu ostrzeżeń ze strony straży pożarnej, właściciel nieruchomości nie dokonał niezbędnych zmian aby przystosować lokal do zamieszkania.

- REKLAMA -
Ad image

Właściciel i straż pożarna doszli wczoraj do porozumienia i na jakiś czas odroczono eksmisję ludzi, którzy mieszkają w tym budynku.

Zgodnie z informacjami podanymi przez Bjarni Kjartanssona, z departamentu bezpieczeństwa straży pożarnej, w budynku brakuje odpowiedniego zabezpieczenia przeciwpożarowego. Właściciel otrzymał wiele upomnień i ostrzeżeń, a postępowanie eksmisyjne przekładano już kilka razy.

Wydano także ostateczne ostrzeżenie, dlatego konieczne było podjęcie stanowczych kroków – wyjaśnił Bjarni Kjartansson.

Rozmawiałem w nocy zarówno z najemcami jak i właścicielem nieruchomości i widać, że między nimi jest jakieś nieporozumienie. Jutro mamy spotkać się z właścicielem i mam nadzieję na to, że uda się znaleźć szybkie rozwiązanie dzięki czemu nie będziemy musieli kontynuować dalszej eksmisji.

Zgodnie z informacją podaną przez Kjartanssona, w budynku jest bardzo duże zagrożenie pożarowe, dlatego bardzo ważne jest to aby właściciel zadbał o zabezpieczenia i system przeciwpożarowy.

W czasie akcji wyszło na jaw, że informacje na temat liczby mieszkańców, które miała straż pożarna są niewłaściwe, ponieważ obecnie budynek zamieszkuje znacznie więcej osób. W niektórych pokojach mieszkają także rodziny z dziećmi, pisze mbl.is.

Jak się okazuje wiadomość dotycząca planowanej eksmisji została ogłoszona mieszkańcom tydzień wcześniej.

Jeden z lokatorów 28-letni Polak Adrian Staszczuk, podczas rozmowy z dziennikarzem przyznał, że zapłacił czynsz za grudzień, ponieważ właściciel kazał im się nie martwić i obiecał, że wszystko zostanie załatwione pozytywnie.

Kadr z wiadomości mbl.is
Kadr z wiadomości mbl.is

Dlatego ludzie byli w szoku kiedy wczoraj w nocy do ich drzwi zapukali przedstawiciele Czerwonego Krzyża i straży pożarnej.

Ludzie byli niemal sparaliżowani, niektórzy się załamali – mówił Adrian Staszczuk.

Adrian przyznał, że bardzo szybko spakował swoją walizkę, a potem ogłoszono, że jednak wszyscy będą mogli zostać w swoich pokojach na noc.

Nie wiem co będzie dalej i nie wiem jak długo będziemy mogli tu zostać – dodał.

Pomieszczenia, z których wczoraj w nocy straż pożarna chciała ewakuować mieszkańców są przerobionymi starymi biurami z dostępem do kuchni i łazienek.

Właściciel miał wprowadzić konieczne zmiany w systemie przeciwpożarowym i zamontować czujniki dymu do ubiegłego czwartku, ale tego nie zrobił. Dziś, kiedy dziennikarze mbl.is, odwiedzili mieszkańców lokalu instalowaniem czujników zajmował się pracownik firmy ochroniarskiej Securitas.

Udostępnij ten artykuł