Wczoraj wieczorem, lokatorzy wynajmujący pokoje w budynku nieposiadającym wymaganych pozwoleń na zamieszkanie, zostali zaskoczeni przez straż pożarną i pracowników Czerwonego Krzyża którzy przyszli przeprowadzić eksmisję mieszkańców. Budynek stoi przy ulicy Nýbýlavegur 4, w Kópavogur i wcześniej znajdował się w nim salon Toyoty.
Wewnątrz budynku znajduje się dziesięć pokoi, które są zamieszkałe. Pomimo wielu ostrzeżeń ze strony straży pożarnej, właściciel nieruchomości nie dokonał niezbędnych zmian aby przystosować lokal do zamieszkania.
![Ad image](https://icelandnews.is/wp-content/uploads/2024/03/REKLAMA-OPONY.jpg)
Właściciel i straż pożarna doszli wczoraj do porozumienia i na jakiś czas odroczono eksmisję ludzi, którzy mieszkają w tym budynku.
Zgodnie z informacjami podanymi przez Bjarni Kjartanssona, z departamentu bezpieczeństwa straży pożarnej, w budynku brakuje odpowiedniego zabezpieczenia przeciwpożarowego. Właściciel otrzymał wiele upomnień i ostrzeżeń, a postępowanie eksmisyjne przekładano już kilka razy.
– Wydano także ostateczne ostrzeżenie, dlatego konieczne było podjęcie stanowczych kroków – wyjaśnił Bjarni Kjartansson.
– Rozmawiałem w nocy zarówno z najemcami jak i właścicielem nieruchomości i widać, że między nimi jest jakieś nieporozumienie. Jutro mamy spotkać się z właścicielem i mam nadzieję na to, że uda się znaleźć szybkie rozwiązanie dzięki czemu nie będziemy musieli kontynuować dalszej eksmisji.
Zgodnie z informacją podaną przez Kjartanssona, w budynku jest bardzo duże zagrożenie pożarowe, dlatego bardzo ważne jest to aby właściciel zadbał o zabezpieczenia i system przeciwpożarowy.
W czasie akcji wyszło na jaw, że informacje na temat liczby mieszkańców, które miała straż pożarna są niewłaściwe, ponieważ obecnie budynek zamieszkuje znacznie więcej osób. W niektórych pokojach mieszkają także rodziny z dziećmi, pisze mbl.is.
Jak się okazuje wiadomość dotycząca planowanej eksmisji została ogłoszona mieszkańcom tydzień wcześniej.
Jeden z lokatorów 28-letni Polak Adrian Staszczuk, podczas rozmowy z dziennikarzem przyznał, że zapłacił czynsz za grudzień, ponieważ właściciel kazał im się nie martwić i obiecał, że wszystko zostanie załatwione pozytywnie.
![Kadr z wiadomości mbl.is](http://icelandnews.is/wp-content/uploads/2014/12/as-320x190.jpg)
Dlatego ludzie byli w szoku kiedy wczoraj w nocy do ich drzwi zapukali przedstawiciele Czerwonego Krzyża i straży pożarnej.
– Ludzie byli niemal sparaliżowani, niektórzy się załamali – mówił Adrian Staszczuk.
Adrian przyznał, że bardzo szybko spakował swoją walizkę, a potem ogłoszono, że jednak wszyscy będą mogli zostać w swoich pokojach na noc.
– Nie wiem co będzie dalej i nie wiem jak długo będziemy mogli tu zostać – dodał.
Pomieszczenia, z których wczoraj w nocy straż pożarna chciała ewakuować mieszkańców są przerobionymi starymi biurami z dostępem do kuchni i łazienek.
Właściciel miał wprowadzić konieczne zmiany w systemie przeciwpożarowym i zamontować czujniki dymu do ubiegłego czwartku, ale tego nie zrobił. Dziś, kiedy dziennikarze mbl.is, odwiedzili mieszkańców lokalu instalowaniem czujników zajmował się pracownik firmy ochroniarskiej Securitas.