„Od 2000 roku, kiedy to doszło do ostatniej erupcji wulkanu Hekla na południu Islandii, grunt w tym miejscu stale się podnosi” – powiedział dla Morgunblaðið Páll Einarsson, geofizyk i emerytowany profesor. Dodał też, że już w 2006 roku inflacja była tak duża, jak przed erupcją z roku 2000. Można powiedzieć, że od tego czasu wulkan jest gotowy do erupcji.
Nie ma jednak na to żadnych widocznych oznak. „Hekla nie pokazuje jakichkolwiek oznak zbliżającej się erupcji, aż do momentu na chwilę przed jej wystąpieniem” – stwierdza Páll. „To właśnie czyni ją tak niebezpieczną”.
Ciśnienie powodujące inflację wydaje się mieć swoje źródło na głębokości 15–20 km. „To tam prawdopodobnie gromadzi się magma” – stwierdza Páll. „I to właśnie stamtąd wydaje się ona pochodzić podczas ostatnich erupcji. Sugerują to pomiary deformacji gruntu. Powierzchnia podlegająca inflacji z powodu Hekli ma około 30 km średnicy”.
Hekla wybuchała kiedyś średnio dwa razy na sto lat. Duża erupcja miała miejsce w 1947 roku, po czym nastąpiła niespodziewana erupcja w 1970 roku. Kolejne wybuchy miały miejsce w 1980, 1991 i 2000 roku, przy czym te ostatnie były dość małe. Naukowcy zwykli uważać, że im dłuższa przerwa między erupcjami, tym większa siła wybuchu, ale Páll twierdzi, że ta reguła nie jest pozbawiona wyjątków.
Przed ostatnim wybuchem Hekli oznaki erupcji pojawiły się 79 minut przed zdarzeniem. W 1980 roku ostrzeżenie stało się zauważalne nie więcej niż 23 minuty przed zdarzeniem. Najbardziej zagrożone są osoby, które wędrują po górach, ponieważ ucieczka może być trudna. Páll twierdzi, że w tamte rejony powinni chodzić tylko ci, którzy pilnie potrzebują zebrać dane. Oprócz troski o turystów, Páll martwi się również o pasażerów samolotów, które przelatują nad Heklą.
Odpowiadając na te obawy, Árni Guðbrandsson, specjalista w Isavia ANS, która ponosi odpowiedzialność za nawigację lotniczą nad Islandią, mówi dla Morgunblaðið, że Isavia ANS przeprowadziła we współpracy z działem zagrożeń naturalnych islandzkiego Instytutu Meteorologicznego ocenę ryzyka w 2016 roku. Doszli oni do wniosku, że nie ma potrzeby wprowadzania zmian w zakresie kierowania lotami nad Islandią w związku z ryzykiem erupcji.