Czy wariatów rodem z Polski można obserwować bez znudzenia? Podążać ich ścieżkami, czytając o ich przygodach, spotkaniach, zmaganiach, wzlotach? Na Islandii, szczególnie w okresie letnim, mamy wybuch osobowości, zwariowanych podróżników, dusz niestrudzonych. Kolejną z nich jest Cecylia Okońska.
Życie swe awanturniczo-podróżnicze rozpoczęła Cecylia w Inowrocławiu, ale obserwując jej dokonania, projekty zrealizowane i te, którymi teraz się zajmuje, można z pewnością powiedzieć, że jest obywatelką świata.
Cecylia jest młodą osobą, skończyła 23 lata, i ma za sobą np. podróż rowerową na Filipiny, która trwała rok, z czego ponad 7 miesięcy spędzonych na rowerze.
– Kocham podróżować i kocham sport. Zapewne dlatego większość moich podróży połączona jest z wysiłkiem fizycznym, sprawdzaniem siebie, a przez to poszukiwaniem własnego ja. Mam za sobą szereg podróży rowerowych po samej Polsce i za granicą kraju. Nadal szukam nowego. Przez moje życie przewinęła się cała masa wspaniałych ludzi i miejsc, niezwykłych zdarzeń, a każde z nich w szczególny sposób wpłynęło na mnie. Aż trudno stwierdzić, czy ktoś lub coś wykreowało mnie samą. Myślę, że robię to każdego dnia – powiedziała Cecylia w wywiadzie dla Iceland News Polska.
O Islandii Cecylia myślała już od pewnego czasu. Dzięki swoim umiejętnościom opieki nad zwierzętami, a dokładniej pasji do koni, kumulujące się marzenie mogło się spełnić. Wyprawa na Islandię rozpoczęła się od pracy przy koniach w północnej części Islandii, której celem była… Podróż przez cały kraj na hulajnodze! Cecylia podczas swojej wyprawy miała okazję, i ma nadal, ponieważ podczas powstawania wiadomości nasza bohaterka eksploruje zachodnią Islandię, testować produkty marki Brubeck.
Do tej pory najlepsze wspomnienia Cecylii z islandzkich dróg to wszelkie zjazdy, o czym mówi z uśmiechem. W głowie Cecylii jest jednak o wiele więcej pięknych obrazów, dźwięków i zapachów. Bohaterka „hulajnogowej” wyprawy miała okazję spędzić trochę czasu żyjąc w zimowej Islandii, stąd też radość przy wspominaniu jazd końmi, skrzącego się od mrozu śniegu i pysznej czekolady, która ocieplała pracę w stadninie.
– Móc być, poczuć się, częścią przyrody to przepiękne doświadczenie. Islandia jest niemożliwa ze swoimi wodospadami, górami, niezachodzącym słońcem, możliwością kąpieli w lodowatych źródłach i naturalnych hot-potach. To wszytko, plus zapach wiatru i szum oceanu, tworzy niezwykłą kombinację wspomnień.
Największą przeszkodą, przy pokonaniu nawet łatwego odcinka drogi, okazał się wiatr. Cecylia mówi, że podjazdy były bardzo trudne, często wielokilometrowe, ale i tak najbardziej uciążliwe były podmuchy wiatru w twarz, które nawet na prostej drodze powodowały utratę równowagi.
– To było szalenie frustrujące. Wiatr, który odbierał siły i prędkość. Często walczyłam z samą sobą i brakiem sił, mimo że pokonałam niewielki kawałek trasy – dodała Cecylia.
Wydawałoby się, że tego typu wyprawa wymaga niesłychanej mocy i lat treningu. Cecylia jednak uważa się po prostu za osobę „ogólnie sprawną”, która jednak na zawołanie nie wykona stu pompek. Radość z aktywności fizycznej, codziennych biegów, treningów ogólnorozwojowych, pasji takich jak jeździectwo, są według Cecylii wystarczające by zmierzyć się w taki sposób z własną fizycznością. Z informacji o działaniach Cecylii można wyciągnąć wniosek, że trening psychiczny i większa potrzeba adrenaliny to już indywidualna sprawa.
Co ciekawe nasza bohaterka jest wegetarianką, więc na koniec dnia nie rzucała się na spotkane owce jak wygłodniały smok. Cecylia czasami je ryby, ale rzadko. W czasie jazdy przez Islandię wspomagała się aminokwasami BCAA, dodatkowymi dawkami magnezu oraz witaminami z grupy B.
Na blogu prowadzonym przez Cecylię www.niepodrodze.pl witają nas słowa: „Jeśli słuchalibyśmy naszego rozumu, nigdy byśmy się nie zakochali. Nigdy nie przeżylibyśmy przyjaźni. Nigdy nie rozpoczęlibyśmy biznesu, bo bylibyśmy zbyt cyniczni. Ale to nonsens. Za każdym razem trzeba skakać w przepaść i budować skrzydła po drodze.” Partnerem w islandzkiej przygodzie jest Wojtek Pauk. To on towarzyszył i wspiera nadal Cecylię, na każdym kilometrze, samemu jadąc na rowerze.
– To mój najlepszy przyjaciel i największe oparcie, którego tak bardzo potrzebowałam w chwilach słabości. To dzięki niemu udało mi się tak sprawnie i dzielnie pokonać islandzką trasę. To moja bratnia dusza i miłość życia, z którą mogę iść na koniec świata – dzieli się swoją radością Cecylia. – Mam mnóstwo kolejnych pomysłów, tylko na tę chwilę nie wiem, czy Wojtek będzie chciał dalej jeździć na rowerze – śmieje się wielbicielka dwóch kółek z napędem na mięśnie własne.
Budująca się w Cecylii z każdym kilometrem dusza wojownika, według niej samej, ma źródło w podróżach.
– Potrzeba podróżowania musi być w człowieku. Jeśli ktoś chce walczyć sam z sobą to sama próba jest warta uznania, bo najcięższa jest walka z samym sobą. Ale warto! Życie jest tylko jedno, dlatego uważam, że trzeba korzystać z czasu, który nam dano. Satysfakcja gwarantowana! – dopinguje Cecylia, przed którą jeszcze wiele kilometrów do pokonania.
Jeśli Czytelniczki i Czytelnicy Iceland News Polska są ciekawi szczegółów wyprawy po Islandii, i nie tylko, zapraszamy w imieniu Cecylii na blog www.niepodrodze.pl oraz na fanpage na FB, TUTAJ.
Justyna Grosel
fot. niepodrodze.pl