„Czuję się tak jakbym nosiła w sobie tykającą bombę zegarową” powiedziała jedna z kobiet, która ma silikonowe implanty piersi PIP.
„W swoim ciele mam przemysłowy silikon, który jest uważany za niebezpieczny. Według rządu, aby móc pozbyć się tych implantów muszę czekać, aż poduszki zaczną przeciekać, wówczas operacja zostanie zrefundowana. Nie mam pieniędzy na to aby teraz się ich pozbyć, a chcę aby to zostało usunięte” powiedziała kobieta.
W związku z tą sprawą, w dzisiejszym Morgunblaðið, napisano, że kobiety nie są zadowolone z tego, że rząd podjął decyzję o refundacji operacji usunięcia implantów, ale tylko wtedy kiedy te będą pękać i przeciekać.
„Pójdę na USG tak jak wszystkie inne kobiety, które zostały o to poproszone, ale nie wiem co mam zrobić, jeśli się okaże, że tym razem moje implanty będą w porządku i co wtedy? Powinnam chodzić na takie badanie raz w tygodniu, aby móc sprawdzić co się dzieje, czy oni są gotowi za to zapłacić?” dodała kobieta.
Tymczasem, francuski rząd wziął na siebie koszty wszystkich zabiegów usunięcia implantów wyprodukowanych przez firmę PIP. Specjaliści uznali, że ryzyko rozerwania się implantów i wydostania się silikonu do organizmu, jest zbyt duże. W Wielkiej Brytanii koszty usuwania lub wymiany wadliwych implantów poniesie publiczna służba zdrowia, informuje pap.
Jak do tej pory we Francji doszło do pęknięcia implantów u około 5 proc. pacjentek, w Wielkiej Brytanii takich przypadków było około 1 proc.