Jak donosi RÚV, minister infrastruktury Svandís Svavarsdóttir, która prawdopodobnie w ciągu tygodnia stanie na czele Ruchu Zieloni-Lewica, publicznie wezwała do przeprowadzenia wyborów parlamentarnych wiosną tego roku. Liderzy dwóch pozostałych partii tworzących koalicję rządową nie wyrazili jednak zgody na ich przesunięcie.
Svandís jest jedyną kandydatką na stanowisko przewodniczącego Ruchu Zieloni-Lewica, które zwolniło się wiosną ubiegłego roku, gdy zrezygnowała z niego Katrín Jakobsdóttir, aby ubiegać się o urząd prezydenta Islandii.
Obecna kadencja Alþingi, islandzkiego parlamentu, kończy się we wrześniu 2025 r. i do tego czasu muszą odbyć się wybory. Premier Bjarni Benediktsson, lider Partii Niepodległości, powiedział, że partie koalicyjne nie omówiły jeszcze ich terminu. Nie wyklucza on wyborów na wiosnę, ale powiedział, że decyzja zostanie podjęta w ciągu najbliższych kilku tygodni lub miesięcy.
„Myślę, że najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, dlaczego powinniśmy iść do urn wiosną, a nie jesienią” – stwierdził Bjarni. „Z tego co słyszałem, to Svandís powiedziała, że wiosna to ogólnie lepszy czas na wybory. Jeśli jednak ludzie mają poczucie, że koalicja nie jest w stanie osiągnąć porozumienia w ważnych kwestiach, lepiej byłoby przeprowadzić głosowanie tak szybko, jak to możliwe, zamiast decydować się na późniejszą datę”.
Minister finansów Sigurður Ingi Jóhannsson, lider Partii Postępu, stwierdził, że ważne jest, aby rząd funkcjonował, kiedy władze próbują walczyć z inflacją. „Powiedziałem, że pójście do wyborów w nadchodzących miesiącach, kiedy w końcu widzimy wyniki naszej walki z inflacją, byłoby całkowicie nieodpowiedzialne” – oświadczył. „Nie pomogłoby to Bankowi Centralnemu w podejmowaniu decyzji dotyczących stóp procentowych. To, czy zagłosujemy wiosną, czy jesienią przyszłego roku, jest decyzją, która zostanie podjęta przez rząd, kiedy usiądziemy do rozmów na ten temat. Słyszałem, że potencjalna liderka Ruchu Zieloni-Lewica wyraziła swoją osobistą opinię w tej sprawie, ale kwestia ta musi jeszcze zostać przedyskutowana na posiedzeniu rady ministrów”.
Sigurður Ingi ma nadzieję, że stopy procentowe spadną po okresie wysokiej inflacji. Powiedział, że inflacja maleje zgodnie z oczekiwaniami władz, ale preferowany byłby raczej proces stopniowy.
Bank Centralny Islandii utrzymuje stopy procentowe na poziomie 9,25% już od roku. Inflacja rok do roku systematycznie spada i obecnie wynosi 5,4%. Nie była niższa od końca 2021 roku. „Bardziej martwimy się o to, że inflacja może spadać zbyt gwałtownie” – powiedział Sigurður, dodając jednak, że wszystko „idzie w dobrym kierunku”.
Ekonomistka Katrín Ólafsdóttir przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem, ponieważ głównym czynnikiem spadku inflacji było wprowadzenie bezpłatnych posiłków w szkołach. „Zanim narobimy sobie nadziei, musimy zrozumieć, że spadek nastąpił częściowo dlatego, że posiłki w szkołach są teraz bezpłatne, a to może zdarzyć się tylko raz” – powiedziała. „Innym czynnikiem są malejące koszty podróży lotniczych, które zwykle rosną i obniżają się w ciągu roku”.
Bank Centralny ogłosi nową wysokość stóp procentowych za cztery dni. Zaczęły one rosnąć od 2020 r., kiedy były na historycznie niskim poziomie, a obecnie wynoszą 9,25%. „Radziłabym, aby ludzie ograniczyli swoje oczekiwania i nie spodziewali się dużego spadku stóp procentowych, jeśli w ogóle jakiś będzie” – powiedziała Katrín.
Stopy procentowe w Islandii są ogólnie wysokie w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Trwa debata na temat tego, jak obniżyć oprocentowanie kredytów hipotecznych, ponieważ ludzie pamiętają, jak gwałtowny wzrost inflacji po kryzysie bankowym z 2008 r. spowodował, że wiele zadłużeń hipotecznych gospodarstw domowych stało się niespłacalnych. Niektórzy opowiadają się za przyjęciem przez Islandię euro.
Krzysztof Grabowski