Zgodnie z informacjami podanymi przez RÚV, z danych islandzkiego Urzędu Statystycznego, udostępnionych w nowym raporcie wynika, że stopa inflacji w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy wyniosła 3,3%. Jest więc dwukrotnie wyższa niż w ubiegłym roku i najwyższa od 2013 roku.
W komunikacie prasowym stwierdzono, że odnotowano 13,2% spadek cen międzynarodowych biletów lotniczych, co obniżyło stopę inflacji o 0,16%. Rosnące ceny mieszkań są od lat główną siłą napędową inflacji. Gdyby usunąć koszty mieszkaniowe z obliczeń, od lipca 2016 r. do kwietnia tego roku faktycznie wystąpiłaby deflacja. Jednak nastąpiła znaczna zmiana trendu i w październiku inflacja wzrosła do 2,4%.
Bank Centralny podniósł ostatnio stopę procentową w celu przeciwdziałania inflacji. W nieczęstym momencie porozumienia związki zawodowe i stowarzyszenia biznesowe skrytykowały ten ruch jako szkodliwy dla siły nabywczej.
Islandia jest najmniejszą gospodarką, która ma własną walutę, co sprawia, że wartość tej waluty jest zmienna. Wartość korony islandzkiej spada od miesięcy, co powoduje, że import staje się droższy. Importerzy z kolei szybko przenoszą koszty na klientów, co prowadzi do inflacji. Poza biletami lotniczymi, w Islandii rzadko bywa inaczej.
Grupa GMT/Monika Szewczuk