”Prosimy, pomóżcie nam przekonać islandzkie władze, aby powstrzymały to szaleństwo” – tak w swoim błagalnym apelu piszą przeciwnicy budowy elektrowni wodnej na rzece Svartá na północy Islandii.
Rzekę opisuje się jako „raj dla wędkarzy”. Na Facebooku powstała grupa „Save Iceland’s River Svartá”, której członkowie martwią się o wpływ nowej elektrowni na środowisko naturalne.
Grupę, do której obecnie należy ponad 2200 osób, założył norweski rybak Morten Harangen.
Plany obejmują m.in. utworzenie tamy na rzece, dzięki czemu przyszła elektrownia będzie mogła dostarczać krajowej sieci energetycznej 9,8 MW prądu.
„Jak donoszą nasze źródła, nie przedyskutowano skutków, jakie ten projekt będzie miał dla środowiska”, czytamy na stronie grupy. „Nie potrzeba jednak uczonych, aby zrozumieć, że elektrownia zniszczy delikatny ekosystem rzeki Svartá – a w najgorszym wypadku, całego tego terenu. Nie wiemy, do jakiego stopnia, ale czy na pewno chcemy tak ryzykować?”
Islandzka Agencja Planowania zdecydowała w zeszłym tygodniu, że według islandzkiego prawa plan budowy elektrowni powinien zostać poddany procedurze oceny oddziaływania na środowisko.
Iceland Monitor/Ilona Dobosz