Islandzcy liderzy biznesu przewidują, że Islandia będzie potrzebowała około 30000 pracowników z zagranicy do 2030 roku.
Przewodnicząca Federacji Islandzkich Przedsiębiorców – Guðrún Hafsteinsdóttir, powiedziała podczas walnego zgromadzenia, które miało miejsce wczoraj, że zmiany demograficzne wymuszają napływ siły roboczej z zewnątrz.
Społeczeństwo się starzeje
Choć dziś na jednego emeryta przypada sześć pracujących osób, to za 25 lat liczba ta zmieni się o połowę, przewiduje Guðrún Hafsteinsdóttir.
„Potrzebujemy zagranicznej siły roboczej – pracowników wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych” – mówi prezes dużej organizacji, której celem jest wspieranie współpracy pomiędzy islandzkimi przedsiębiorcami.
„Jeśli gospodarka będzie rosła zgodnie z przewidywaniami, będziemy potrzebowali około 2000 nowych, zagranicznych pracowników rocznie i to każdego roku przez następne 15 lat”.
Hafsteinsdóttir przypomniała także, że w ostatnich latach z kraju wyjechało bardzo dużo Islandczyków, którzy zdecydowali się na życie za granicą. Ludzie korzystają z tego, że mogą jeździć po całym świecie i duża grupa to robi. Jednak niewiele osób decyduje się później na powrót i pracę w swoim kraju, komentowała zmartwiona prezes.
Obecnie zmniejsza się liczba pracowników ze zdolnościami, które można wykorzystać w przemyśle. Jesienią ubiegłego roku, tylko 14% uczniów szkół podstawowych zdecydowało się na szkolenia zawodowe, podczas gdy rynek islandzki potrzebuje około 25–30% takich pracowników.
„Statystyki pokazują, że musimy być otwarci na nowe rozwiązania” dodała Hafsteinsdóttir.
m.m.n.