„Naród zarządzany przez szarlatanów” – tymi mocnymi słowami określiła Islandię dziennikarka Alda Sigmundsdóttir na łamach dziennika The Guardian.
Wypowiedź Islandki ma związek z informacją, że rząd nie poda się do dymisji, a nowy premier będzie rządził krajem do czasu przyspieszonych wyborów we wrześniu.
Niemiecki dziennik Süddeutsche Zeitung nazwał Islandię „republiką bananową”. O Gunnlaugssonie napisano z kolei, że „zmarnował szansę na godne odejście”.
Podczas ogłaszania „nowego” składu rządu, premier Sigurður Ingi Jóhannsson wyjaśnił, że decyzja pozwoli na zachowanie stabilności w Islandii.
– Rząd będzie pracował nad tymi samymi zadaniami, które z sukcesem realizował dotychczas – powiedział Jóhannsson, stojąc obok ministra finansów Bjarniego Benediktssona, lidera partii koalicyjnej.
Jóhansson, zaapelował także o „pozostawienie rządu w spokoju, aby mógł kontynuować swoją pracę”.
Posłowie opozycji głośno wyrazili swoje niezadowolenie z porozumienia ministrów.
– To jakaś farsa, od początku do końca – stwierdziła liderka Ruchu Zieloni-Lewica, Katrín Jakobsdóttir.
Przyznając, że przyspieszone wybory jesienią to dobra decyzja, Jakobsdóttir zapewniła, że opozycja przeprowadzi głosowanie nad wotum nieufności oraz rozwiązaniem parlamentu.
Benediktssona nie przestraszyły pytania o plany opozycji.
– 38 posłów Partii Niepodległości i Partii Postępu nie pozwoli na przegłosowanie wotum – odpowiedział.
W islandzkim parlamencie, do uzyskania większości parlamentarnej potrzeba 32 głosów.
Minister finansów odniósł się także do zadań, o których wspomniał nowy premier, skupiając się głównie na zniesieniu przepływu kontroli kapitału, obowiązującej na Islandii od 2008 roku. W ciągu najbliższych 2-3 tygodni zostaną podjęte kroki w tej sprawie, zapewniał Benediktsson.
Niezależnie od tego, czy parlament przegłosuje wotum nieufności, islandzkie społeczeństwo już złożyło swój wniosek – uważa lider partii Sojusz, Árni Páll Árnason.
– Dziwne rzeczy dzieją się w naszym kraju: partia z poparciem poniżej 8% wybiera nowego premiera – powiedział dziennikarzom.
Ilona Dobosz