Parlamentarzysta z Partii Centrum zażądał wyjaśnień w sprawie sesji fotograficznej z udziałem obnażonych do pasa kobiet, która odbyła się w budynku islandzkiego parlamentu. Sesja odbyła się w ramach akcji będącej częścią Festiwalu Sztuki w Reykjavíku.
W przedstawieniu zatytułowanym „Demoncrazy”, jak wyjaśnia artystka, wystąpiły półnagie kobiety kwestionujące „średniowieczne przekonanie o męskiej władzy, z jakim dorastamy”. W tym świetle skarga złożona przez posła Sigmundura Davíða Gunnlaugssona, wydaje się być potwierdzeniem tego stanu rzeczy.
Parlamentarzysta wyraził swoje obiekcje w formie pięciu formalnych pytań, które przedłożył przewodniczącemu parlamentu, Steingrímurowi Sigfússonowi. W swoich pytaniach domaga się on informacji, kto wyraził zgodę na przeprowadzenie sesji zdjęciowej „w celach reklamowych”, czy zgoda ta oznacza zmiany w zasadach dotyczących ubioru parlamentarzystów i czy „wykorzystywanie budynku i tradycji parlamentu w taki sposób ma służyć zwiększaniu ogólnego poziomu szacunku do tej instytucji”.
Jak poinformowała gazeta Fréttablaðið, poseł otrzymał już odpowiedzi na swoje pytania. Przewodniczący poinformował parlamentarzystę, że to deputowany Partii Niepodległości, Birgir Ármannsson wyraził zgodę na przeprowadzenie sesji, która nie miała związku z działalnością marketingową, a uwiecznione kobiety nie są posłankami, więc nie muszą przestrzegać wspomnianych zasad dotyczących ubioru.
Artystka, będąca autorką „Demoncrazy” przyjęła dość filozoficzną postawę wobec oburzenia posła. W wywiadzie dla gazety Fréttablaðið powiedziała: „W zasadzie myślę, że to interesujące, a może nawet na swój sposób korzystne, że ktoś zajął się sprawą. Tak naprawdę reakcja Sigmundura stanowi kontynuację występu, sprawia, że się o tym mówi. To ciekawe, że opisuje on grupę artystek, jakby chciał je usunąć z budynku, a jednak robi to z odrobiną szacunku. Interesujące jest też to, jak interpretuje on tę akcję”.
Fragment akcji artystycznej „Demoncrazy” można obejrzeć poniżej.
Grupa GMT/Krzysztof Grabowski