Odbyło się główne przesłuchanie w procesie dwóch mężczyzn w związku z napaścią na ochroniarzy w klubie nocnym Shooters w Reykjaviku w sierpniu zeszłego roku.
Prokurator żąda czterech lat pozbawienia wolności dla jednego z oskarżonych o spowodowanie paraliżu u ochroniarza. Natomiast dla drugiego z nich – wyroku w wymiarze co najmniej sześciu do dziewięciu miesięcy.
W ataku na ochroniarzy brało udział co najmniej czterech mężczyzn, przy czym tylko dwóch z nich zostało zatrzymanych i oskarżonych.
Prokurator twierdzi, że mężczyźni z premedytacją zaatakowali ochroniarzy w akcie zemsty za to, że zostali wcześniej wyproszeni z klubu Shooters. Obrona twierdzi, że mężczyźni są niewinni, jeśli chodzi o najpoważniejsze zarzuty, twierdząc, że oskarżenie powinno dotyczyć mniej poważnego przestępstwa.
Pierwszym świadkiem tego dnia był konsultant ze szpitala Landspítali, który potwierdził, że poszkodowany ma niewielkie szanse na odzyskanie możliwości pełnego ruchu.
Lekarz potwierdził, że takie urazy mogą być spotęgowane przez ruch pacjenta, ale ochroniarz, który dotarł do poszkodowanego powiedział sądowi, że odmówił przeniesienia rannego, który był wówczas przytomny, przed przyjazdem pogotowia ratunkowego. Mężczyzna, który był wtedy z napastnikami zeznał, że niewiele pamięta z tej nocy i nie pamięta także przygotowań do tej napaści.
Sanitariusz, który był pierwszy przy rannym, powiedział, że nie skarżył się on na ból inny niż w ramieniu, i prosił o pomoc. Poinformował też sąd, że zaniechał prób przenoszenia rannego, gdy ten zgłosił narastanie bólu. Drugi z sanitariuszy przeprowadził badanie polegające na punktowym naciskaniu poszkodowanego, który jednak nie czuł dotyku. Było zatem jasne, że urazy są poważniejsze, niż sądzono na początku.
Sędzia, prokurator, adwokaci i obrońcy, a także pracownicy sądu dokonali w ramach postępowania wizji lokalnej w klubie Shooters.
Wyrok zostanie wydany za cztery tygodnie.
W temacie:
ruv.is/Grupa GMT/Grażyna Przybysz