Kobiety związane z islandzką branżą teatralną i filmową opowiedziały swoje historie o molestowaniu seksualnym, a nawet gwałtach. Swoje wyznania opatrzyły hasztagiem #metoo. W Islandii po skandalu z udziałem Weinsteina w USA kobiety z kilku grup ujawniły, co je spotkało.
Kobiety związane z islandzką branżą teatralną i filmową opowiedziały swoje historie na stronie internetowej Tjaldi fellur, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „koniec milczenia”.
„Pamiętam, że wyszłam z jacuzzi i poszłam do swojego pokoju. Mój ówczesny chłopak szybko usnął koło mnie. Urwał mi się film po alkoholu, ale odzyskiwałam co jakiś czas przytomność. Gdy się ocknęłam, poczułam nagle, jak ktoś wkłada we mnie penis i mnie gwałci. Znów zemdlałam. Ponownie oprzytomniałam, gdy inny facet, mój dobry znajomy, też zaczął mnie gwałcić. Potem kompletnie straciłam przytomność i nie pamiętam niczego więcej. Czułam się tak zawstydzona, jakbym zdradziła swojego chłopaka”.
Jest to fragment jednej z ponad 600 historii opisanych na tej stronie. Kobiety podpisały petycję, w której domagają się, aby ich współpracownicy również zajęli się tą kwestią. Chciałyby wspólnie z nimi wywrzeć nacisk na rząd, teatry i producentów filmowych, aby powstało bardziej surowe prawo i środki pozwalające zapobiegać takim zdarzeniom.
Wiele innych opowieści jest równie szokujących.
Jedna aktorka przedstawiła w programie publicystycznym Kastljós następujące zdarzenie – gdy czekała w kulisach na następną scenę ze swoim udziałem, podszedł do niej, z penisem na wierzchu, znany w Islandii aktor i powiedział: „Mamy siedem minut”.
Niektóre incydenty dotyczą mężczyzn obmacujących młode kobiety, a także dziewczynki mające poniżej 14 lat.
W temacie:
Grupa GMT/Olga Szelc/mbl.is