Samoloty, które zderzyły się w niedzielę na południowym wybrzeżu, nie są zdatne do lotu. Komisja ds. badania wypadków transportowych prowadzi dochodzenie w tej sprawie. W incydencie nikt nie został ranny.
Uważa się, że do kolizji doszło w tzw. niekontrolowanej przestrzeni powietrznej.
Samoloty te leciały z Belfastu do Stanów Zjednoczonych z międzylądowaniem na lotnisku Keflavík. Jednak w niedzielę między 16:00 a 17:00 samoloty zderzyły się u wybrzeży Stokkseyri.
W jednym samolocie znajdowali się pilot i jeden pasażer, a w drugim tylko pilot.
Serwis informacyjny Víkurfrétta donosi, że piloci nie zgłosili kolizji. Dopiero gdy personel serwisowy samolotów zobaczył uszkodzenia, piloci poinformowali o tym, co zaszło. Wezwano policję i komisję ds. badania wypadków transportowych.
Ragnar Guðmundsson, przedstawiciel komisji, powiedział, że dochodzenie w tej sprawie trwa i jest już jasne, że śmigło jednego z samolotów zderzyło się z korpusem drugiego. Oba samoloty to dziewięcioosobowe modele King air B200.
Uważa się, że kolizja miała miejsce na wysokości około 366 m, ale pozostaje to niepotwierdzone.
Loty wzdłuż południowego wybrzeża na wysokości poniżej 915 m są uważane za wykonywane w niekontrolowanej przestrzeni powietrznej. Nadzór nad nimi jest znacznie mniejszy, a piloci latają na własną odpowiedzialność, wiedząc, że takie loty są poza kontrolą naziemną. Według różnych źródeł, kontrolerzy ruchu lotniczego byli świadomi tych lotów.
Ragnar mówi, że kolizja została zbadana jako „poważny incydent lotniczy”, stopień wyżej jest już „katastrofa lotnicza”.