„To nie jest skomplikowany temat, jeśli chcemy wprowadzić zmiany w liczbie turystów odwiedzających kraj. Naszą swego rodzaju bramą do kraju jest lotnisko, na którym operuje Isavia. Jeśli czujemy, że wpuszczamy do kraju zbyt wiele osób, ponieważ kontrola dostępu nie jest wystarczająca, zawsze możemy ją wprowadzić za pomocą naszego portu lotniczego. To tylko kwestia zarządzania zasobami, a my mamy do tego narzędzia”.
Tak Lilja Alfreðsdóttir, minister kultury i handlu, w rozmowie z Morgunblaðið mówi o obawach mieszkańców związanych z rosnącą liczbą turystów w Islandii. Nie uważa jednak, że nadszedł czas, aby przyjrzeć się takim środkom. Oczekuje się, że w tym roku kraj odwiedzi około 2,1 do 2,3 miliona turystów.
Lilja mówi, że opowiada się za rozszerzeniem podatku, który ma być nałożony na statki wycieczkowe, ale ograniczenie ich przybycia nie wchodzi w grę.
Minister zwraca też uwagę, że turystyka, która jest branżą generującą największe dochody w kraju, odegrała w ostatnich latach kluczową rolę w rozwoju poszczególnych regionów.
„Wiele osób rozważało opuszczenie swoich gospodarstw, ale tego nie zrobiło, ponieważ możliwość pozostania w rolnictwie i prowadzenie pensjonatów w okresie letnim pozwoliła im prowadzić bardziej zdywersyfikowany biznes. Myślę, że jednym z najbardziej pozytywnych przejawów branży turystycznej jest to, że wraz z nią zwiększają się szanse na utrzymanie poszczególnych regionów zamieszkałych, co w przeciwnym razie nie byłoby możliwe” – mówi Lilja.