Mieszkańcy Grundarhverfi na półwyspie Kjalarnes są niezadowoleni z decyzji Urzędu Imigracyjnego, który umieścił w ich sąsiedztwie 43 uchodźców. W zeszłym tygodniu w mieście odbyło się spotkanie mieszkańców, podczas którego nie zabrakło emocji.
Na ulicy Arnarholt mieszka obecnie 43 mężczyzn z dziesięciu krajów. Mieszkańcom miasteczka nie podoba się fakt, że Urząd Imigracyjny nie kontaktował się z nimi w tej sprawie, a także to, że do Grundarhverfi przysłano wyłącznie mężczyzn, którym na dodatek nie zapewniono żadnego zajęcia.
Jak informuje RUV, temat ten poruszano kilkukrotnie podczas spotkania mieszkańców z dyrektorką Urzędu Imigracyjnego, Kristín Völundardóttir oraz radnym S. Björnem Blöndalem.
– Nie otrzymaliśmy informacji o tym, co się dzieje. Nagle w mieście pojawili się ci wszyscy mężczyźni, co zaniepokoiło wiele osób i przyczyniło się powstania przeróżnych historii – powiedział podczas spotkania Sigþór Magnússon, mieszkaniec Grundarhverfi.
Dyrektor urzędu zapewniła, że mężczyźni nie stanowią zagrożenia i że niekoniecznie zostaną w mieście na stałe.
Magnússon opisał niepokojące zachowania imigrantów.
– Niektórzy robili zdjęcia dziewczynom, które czuły się, jakby ktoś je śledził. Inni siedzieli w przebieralniach, rozmawiali i palili papierosy. Powinni przebywać w miejscach publicznych, a nie obserwować ludzi, którzy się rozbierają. Nikt nas wcześniej nie poinformował, nie ostrzegł, przez co poczuliśmy się niekomfortowo.
Chociaż Grundarhverfi znajduje się na półwyspie na północ od Mosfellsbær i niedaleko tunelu Hvalfjörður, administracyjnie podlega okręgowi metropolitalnemu. Tym bardziej warto zadać sobie pytanie, dlaczego Urząd Imigracyjny nie znalazł miejsca, w którym uchodźcy mogliby mieć jakieś zajęcie i z którego mogliby się wydostawać za pomocą komunikacji.
ruv.is/Ilona Dobosz