Jak donosi mbl.is, prawdopodobieństwo erupcji w systemie wulkanicznym Grímsvötn, znajdującym się pod pokrywą lodową lodowca Vatnajökull, wydaje się maleć. Od czasu silnego trzęsienia ziemi o magnitudzie 3,6, po którym nastąpiło kilka wstrząsów wtórnych, aktywność sejsmiczna w tym obszarze znacznie się zmniejszyła.
Böðvar Sveinsson, specjalista ds. zagrożeń naturalnych z Islandzkiego Instytutu Meteorologii, powiedział dla mbl.is, że nie wykryto żadnych wstrząsów pochodzenia wulkanicznego, a powódź lodowcowa z Grímsvötn ustępuje.
Naukowcy odkryli nową kalderę na południowy wschód od góry Grímsfjall, kiedy w niedzielę przelecieli nad tym obszarem. Uważa się, że ma ona 20 metrów głębokości i 500 metrów średnicy. Znajduje się nad obszarem, skąd spływają wody powodziowe.
Powódź glacjalna z Grímsvötn osiągnęła szczyt w niedzielę. Kiedy woda powodziowa wypływa, następuje duży spadek nacisku na wulkan, a to może wywołać erupcję. „To właśnie wydarzyło się w 2004 roku, a wcześniej w 1934 i 1922 roku” – powiedział w rozmowie z Morgunblaðið Magnús Tumi Guðmundsson, profesor geofizyki na Uniwersytecie Islandzkim. „Szansa na erupcję maleje wraz z upływem czasu od powodzi glacjalnej”.
Jeśli chodzi o nową kalderę, Magnús Tumi podejrzewa, że być może jakaś ilość magmy dotarła na powierzchnię i uformowała tę kalderę. Brakuje jednak aktywności sejsmicznej, która zwykle poprzedza taką sekwencję zdarzeń. Innym możliwym wyjaśnieniem powstania kaldery, dodaje, jest to, że ciepło geotermalne mogło dotrzeć do powierzchni, co jest raczej nietypowe, ponieważ wcześniej się to nie zdarzało.