Dzięki uprzejmości instytutu Imi.is możemy zapoznać się z rozwojem erupcji wulkanu w Geldingdalur. Model dostępny TU prezentuje postęp wylewów lawy od 20 marca tego roku. Zaznaczono na nim również oba warianty drogi prowadzącej do wulkanu. Okręgi oznaczone linią przerywaną to obszar bezpośredniego zagrożenia.
Tego rodzaju modele uzyskuje się ze zdjęć lotniczych. Odwiedzając obszar erupcji w Geldingadalur, można zaobserwować rozmieszczone na tym terenie różowo-żółte oznaczenia. Są to punkty referencyjne dla fotografii lotniczej, które służą do dokładnego zlokalizowania miejsc wykonania zdjęć i zwiększenia dokładności modelu.
Na początku erupcji rozmieszczono oznaczenia z czarnymi i białymi kwadratami. Były one wykorzystywane podczas lotów dronami, ale ich wykrycie z wysokości, na której lata samolot Instytutu Przyrodniczego Hasselblad, było dość trudne. Szczególnie, gdy w okolicy zalegał jeszcze śnieg. Dlatego wykonano ze sklejki większe znaki w bardziej wyrazistych kolorach.
Najpierw było ich dziewięć. Ich dokładne położenie wyznaczono za pomocą pomiarów Fast-Static GNSS. Precyzyjnie wyznaczono też położenie flag, które grupa naukowa pod kierownictwem Christophera Hamiltona ustawiła do lotów dronami.
Oznaczenia starano się ustawić tak, aby nie zostały zniszczone przez lawę, ale nie zawsze jest to możliwe. Jeden znak już znalazł się pod lawą, dwa zostały przeniesione poza jej zasięg, a jeden spłonął. W miarę rozprzestrzeniania się lawy będzie trzeba dodawać kolejne oznaczenia.
Na przedstawionym modelu wyraźnie widać, jak jeden z jęzorów lawy raźnie sunie ku wybrzeżu. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że przetnie drogę i malowniczo spłynie do oceanu, co stanie się kolejną atrakcją turystyczną, dostępną do oglądania również ze statków.