Nie tylko premier i ministrowie są zamieszani w aferę „Panama Papers” – w dokumentach pojawiło się także nazwisko Finnura Ingólfssona, byłego prezesa Banku Centralnego Islandii oraz byłego ministra przemysłu i handlu.
Dokumenty zawierają informacje o około 600 Islandczykach – to najwyższy odsetek mieszkańców spośród wszystkich krajów zamieszanych w aferę. Na liście znalazł się także kierownik islandzkiej korporacji oraz redaktor jednego z dzienników.
Kilka nazwisk wyjawił dziennik DV, który opublikował zrzut ekranu ze szwedzkiego programu Uppdrag Granskning. Na zdjęciu można było zobaczyć dokument roboczy, z którego korzystał dziennikarz śledczy Jóhannes K. Kristjánsson.
W aferę zamieszany jest Finnur Ingólfsson, były minister oraz prezes Banku Centralnego Islandii.
Ingólfsson zasiadał w parlamencie w latach 1991 – 1999, a w latach 1995 – 1999 zajmował stanowisko ministra przemysłu i handlu. Od roku 2000 do 2002 był prezesem Banku Centralnego Islandii.
Ingólfsson potwierdził, że posiadał 50% udziałów w spółce Adair, która, według niego, powstała w 2007 z inicjatywy luksemburskiego oddziału banku Landsbankinn.
– Landsbankinn w pełni zarządzał tą firmą – wyjaśnił Ingólfsson.
Przedsiębiorstwo dokonało kilku inwestycji, które zakńczyły się niepowodzeniem. W roku 2010 spółka została zlikwidowana. Ingólfsson stwierdził, że nic mu nie wiadomo o tym, aby w likwidację zamieszana była firma Mossack Fonseca z Panamy
Sprawa „Panama Papers” dotyczy również Róberta Wessmana, prezesa firmy farmaceutycznej Alvogen. Wessman jest także byłym prezesem spółki Actavis.
Rzecznik Wessmana oświadczył, iż biznesmen założył firmę inwestycyjną Aceway za pośrednictwem luksemburskiego Landsbankinn, aby zarządzać udziałami w spółce Actavis.
Firma Aceway powstała na podstawie zalecenia Landsbankinn i zarejestrowano ją w Panamie.
Actavis było wówczas spółką publiczną w Islandii, a udziały Wessmana w firmie były uwzględniane w sprawozdaniach na islandzkiej giełdzie. Rozważano wtedy umieszczenie Actavis na giełdzie zagranicznej, ale stwierdzono, że korzystniej będzie postąpić tak z firmą Aceway.
Jak stwierdził rzecznik, islandzki urząd podatkowy wiedział o panamskiej spółce Wessmana, a środki finansowe firmy były traktowane jako dochód, a nie jako zyski kapitałowe. Firma działała od roku 2007, kiedy spółkę wycofano z giełdy.
Na liście znalazł się również Eggert Skúlason, redaktor islandzkiej gazety DV.
DV było pierwszym islandzkim portalem informacyjnym, który opublikował skany roboczych dokumentów. W wywiadzie z mbl.is, Skúlason przyznał, że posiadał firmę offshore, ale nazwa spółki wymienionej na liście jest niepoprawna.
Skúlason pracował dla firmy Avion Group, działającej w sześćdziesięciu państwach. Nie zajmował wtedy stanowiska publicznego, nie był też aktywnym dziennikarzem. Na bieżąco zdawał raport ze swoich działań urzędowi podatkowemu. Nie wiedział też, że środki finansowe ulokowano w Panamie – według jego informacji, firma była zarejestrowana w Luksemburgu za sprawą Landsbankinn.
Jak poinformował dziennikarz śledczy Jóhannes K. Kristjánsson z Reykjavik Media, przyglądający się sprawie „Panama Papers” i współpracujący z Międzynarodowym Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych, w dokumentach pojawiają się nazwiska około 600 Islandczyków.
– Ludzie dzwonią do mnie non stop i pytają o listę – powiedział Kristjánsson portalowi Fréttatíminn. – Mam dostęp do bazy danych, w której znaleziono islandzkie nazwiska, ale nie mogę opublikować listy. Może tego dokonać tylko Konsorcjum. W maju powstanie wizualna baza danych, w której będzie można wyszukać nazwiska osób zamieszanych w aferę.
mbl.is/Ilona Dobosz