Wielu turystów podróżujących po Islandii, w czasie swoich wycieczek zapomina o bezpieczeństwie.
Mówi się dużo o niedoświadczonych kierowcach, o osobach, które bezmyślnie wchodzą na lodowiec czy też kry lodowe pływające po znanym jeziorze glacjalnym Jökulsárlón. Słychać też jest o tych, którzy będąc na czarnej plaży Reynisfjara, nie zwracając uwagi na zakazy za wszelką cenę chcą podejść jak najbliżej niebezpiecznie silnych fal.
Jak się okazuje bezmyślne zachowanie dotyczy nie tylko tych, którzy są poza miastem, ale również tych, którzy zwiedzają Reykjavik i jego okolice.
Jednym z miejsc, w którym turyści zapominają o bezpieczeństwie okazała się być także Grótta, gdzie znajduje się latarnia morska. Jest to mała wysepka w Seltjarnarnes, do której podczas odpływu można swobodnie dojść po plaży. Jednak kiedy nadciąga przypływ droga powrotu zostaje odcięta.
Wczoraj doszło do sytuacji, w której grupa turystów odwiedzających to miejsce zapomniała lub nie wiedziała o przypływie co doprowadziło do tego, że zostali oni odcięci przez wodę. Chcąc jednak wydostać się z wyspy wspięli się na kamienne falochrony, którymi próbowali przejść na ląd. Falochron jest w tym miejscu dość wysoki, a morze znajduje się po obu stronach. Fale, które rozbijają się o falochron powodują, że chodzenie po kamieniach jest bardzo niebezpieczne ponieważ stają się one śliskie. Jeden z turystów pośliznął się i wpadł do wody, na szczęście nic mu się nie stało.
Zdjęcia pokazujące turystów przeprawiających się po falochronie, wykonane przez Pétura Jónssona można zobaczyć na stronie mbl.is.
m.m.n.