Służby otrzymały zgłoszenie, że widziano niedźwiedzia polarnego, który wyszedł na brzeg na Höfðaströnd w Jökulfjörður na Fiordach Zachodnich.
„Policja na Fiordach Zachodnich, po konsultacji z Islandzką Agencją Środowiska, wezwała helikopter. Z Ísafjörður wyruszyła łódź ratownicza Kobbi Láki. Plan zakłada zapewnienie bezpieczeństwa osobom, które mogą znajdować się w okolicy. Zachęca się ludzi do pozostania w domach do czasu, aż policja wyda dalsze zawiadomienie” – czytamy w komunikacie policji na Fiordach Zachodnich, opublikowanym na Facebooku.
Populacja niedźwiedzi polarnych jest szacowana na 22 tysiące do 31 tysięcy osobników. Gatunek ten jest zagrożony wyginięciem. Głównym zagrożeniem dla tych zwierząt są zmiany klimatu, przez które gwałtownie zmniejsza się ich obszar do życia.
Z każdym rokiem jest coraz mniej arktycznego lądolodu. Ubywa go tak szybko, że w 2040 roku jedynym miejscem, gdzie będzie można spotkać jeszcze tego drapieżnika, będzie prawdopodobnie północ Kanady (obecnie żyje tam 2/3 populacji niedźwiedzi) i Grenlandia. Niedźwiedzi nie będzie już na północy Norwegii, w Rosji i Stanach Zjednoczonych.
Topnienie lodu powoduje, że niedźwiedzie muszą pokonać większy dystans z lądu do żyjących na lodzie fok, którymi się żywią. Bywa, że nawet najlepiej pływające osobniki nie są w stanie dotrzeć do brzegu.
„Szczególnie trudne, kosztowne i czasochłonne jest znalezienie niedźwiedzi polarnych w Arktyce, nie mówiąc już o ich liczeniu i zrozumieniu, jak radzą sobie ze zmianami klimatycznymi” – mówi dr Melanie Lancaster z globalnego programu arktycznego World Wide Fund for Nature.
Sposobem, który umożliwia identyfikację i liczenie niedźwiedzi polarnych, jest analiza DNA, które pochodzi z komórek skóry pozostawionych w śladach na śniegu. Metoda ta jest nieinwazyjna i bezpieczna zarówno dla zwierząt, jak i ludzi.