Wczoraj wieczorem zagraniczni turyści odwiedzający lagunę lodowcową Jökulsárlón byli świadkami tego jak samochód osobowy wjechał do jeziora pełnego gór lodowych.
Całe zajście widział także przewodnik turystyczny Jónas Jónasson, który przyjechał z grupą turystów do Jökulsárlón.
–To był piękny wieczór… kiedy nagle usłyszałem jadący z dużą prędkością samochód. Chwilę później auto wpadło do jeziora – opowiadał Jónas Jónasson.
Samochód wpadł do wody i zaczął się na niej unosić. Zaskoczeni, zebrani przy lagunie turyści zaczęli rozglądać się nerwowo czy to przypadkiem nie ich samochód wjechał właśnie do jeziora. Na szczęście w samochodzie nie było nikogo.
Przez pewien czas samochód poruszał się w górę i w dół na powierzchni wody, po czym zatonął.
Kierowca samochodu oświadczył, że jest pewien, że przed wyjściem z auta zaciągną ręczny hamulec i że samochód stał zaparkowany przez jakiś czas zanim nagle ruszył.
Jónas Jónasson dodał, że podobne zdarzenia miały juz miejsce i żartował, że w samochodzie był ´duch´, który chciał zażartować. Dodał też, że coś podobnego zdarzyło się dwa razy w czasie ostatnich dziesięciu lat.
mbl.is/m.m.n.