Wiceprzewodniczący miejskiej Rady ds. Środowiska i Planowania uważa, że ludzie niechętnie kupują rowery elektryczne, gdyż obawiają się ich kradzieży. Policja musi wziąć sprawy w swoje ręce – nawet jeśli ma to być tylko wkład w walkę z problemem klimatycznym.
Kradzież roweru aktora Gísla Arnara Garðarssona sprzed Borgarleichúð przyciągnęła w minionym tygodniu sporo uwagi. I oczywiście jest wiele podobnych przykładów – kradzieże dotyczą zarówno rowerów elektrycznych, jak i tradycyjnych. Problem trwa od dziesięcioleci. „Do tej pory było to postrzegane przede wszystkim jako utrata mienia. Ale ci, którym skradziono rower, wiedzą, że zarówno szkody emocjonalne, jak i utrata swobody poruszania się, są znacznie większe. I myślę, że z tego powodu ludzie unikają kupowania droższych rowerów elektrycznych. Więc jeśli mamy odnieść sukces np. w kwestiach środowiskowych i klimatycznych, to uporządkowanie tych spraw jest ważne” – mówi Paweł Bartoszek.
Osoby korzystające z samochodów nie żyją w ciągłym strachu, że nagle im zniknie samochód. Rowerzyści też powinni się czuć bezpiecznie.
„Można zrobić wiele rzeczy, aby zapewnić to bezpieczeństwo” – mówi Paweł. „Na przykład zapewnić jednolity system rejestracji rowerów. Dzięki temu policja łatwiej mogłaby znaleźć skradziony sprzęt”.
„Kiedy chodzi o środki transportu, takie jak elektryczne hulajnogi, problem został rozwiązany w ciągu kilku lat. Ale w przypadku rowerów, ich kradzieże nadal są plagą” – mówi Paweł.