Jak donosi RÚV, jednostka Straży Przybrzeżnej ds. materiałów wybuchowych została wysłana w piątek do zdetonowania niewybuchu z brytyjskiego moździerza. Niewybuch znaleziono na górze Hlíðarfjall, tuż na zachód od Akureyri. Pochodzi on z czasów II wojny światowej i leżał niedaleko obszaru, który Brytyjczycy wykorzystywali do ćwiczeń wojskowych.
Niewybuch znalazł miejscowy nauczyciel Brynjar Karl Óttarsson. „Znalazłem go jesienią ubiegłego roku i od razu podejrzewałem, że to pocisk” – wyjaśnił. „Nie zgłosiłem tego od razu, ponieważ nadchodziła zima. Poinformowałem o tym władze latem i przyjechali wczoraj. Wysadziliśmy znalezisko w powietrze!”.
Brynjar towarzyszył dwóm specjalistom ze Straży Przybrzeżnej i ekspertowi od materiałów wybuchowych z armii brytyjskiej w miejscu, gdzie znaleziono pocisk. Pozwolono mu obserwować kontrolowaną detonację.
„Hlíðarfjall jest teraz o jedną tajemnicę uboższe, ale także bezpieczniejsze” – napisał Brynjar w poście na Facebooku o tym doświadczeniu.
„W ostatnich latach na górze znaleziono niebezpieczne pozostałości materiałów wybuchowych, ale to pierwszy niewybuch, który znalazłem, odkąd zacząłem przechadzać się tamtędy” – powiedział Brynjar. „Miałem okazję obserwować cały proces, który towarzyszy niszczeniu tak kłopotliwego artefaktu” – dodał. „Umieszczono go na dużej skale, przymocowano ładunek wybuchowy, saperzy ustawili się w rozsądnej odległości, przekazali wszystkim znajdującym się wokół komunikat przez radio o zbliżającej się eksplozji, a następnie nacisnęli przycisk i… bum!”.
„Byłem zszokowany. Wyobrażałem sobie, że będzie to głośny dźwięk, ale na taką kakofonię, nie byłem przygotowany. Nawet weteran podskoczył i powiedział: „Nigdy się do tego nie przyzwyczaję”. Po 80 latach bomba wreszcie wybuchła – misja zakończyła się sukcesem”.
Brynjar zapytany, czy uważa za możliwe, że na Hlíðarfjall znajduje się więcej niewybuchów, przyznał, że tak, biorąc pod uwagę historię tego obszaru jako wojskowego poligonu. Ale miejsce, w którym znaleziono niewybuch, znajdowało się poza utartym szlakiem i w sporej odległości od najbliższego ośrodka narciarskiego. Jednak najlepiej jest zawsze zachować ostrożność i nie dotykać niczego podejrzanego, tkwiącego od lat w ziemi.