Vilhjálmur H. Vilhjálmsson, prawnik jednego z nocnych klubów, które niedawno zostały zamknięte przez policję w związku z podejrzeniem o szerzenie prostytucji, powiedział, że jeden z tajniaków oferował pracownikom klubu pieniądze i kokainę w zamian za seks.
Twierdzi on, że funkcjonariusze zakładali różnego rodzaju pułapki na pracowników klubu ale nie udało im się przekonać żadnego z pracowników do uprawiania prostytucji.
„Wysłali pięciu tajniaków, którzy wydali w klubie sporo pieniędzy i spędzili dużo czasu z pracownikami” mówił Vilhjálmur dodając, że żadnemu z nich nie udało się kupić seksu.
Ponad to, oskarża on policję o oferowanie pieniędzy i kokainy w zamian za seks i w związku z tym, przeciwko policji wniesiono już zarzuty.
Jak informowaliśmy wcześniej, w miniony piątek policja z okręgu stołecznego zamknęła kolejny znajdujący się w centrum Reykjaviku klub nocny.
Wówczas jak informuje visir.is, jeden z pracowników klubu rzekomo powiedział reporterowi, że za 20 000 koron pracujące tam dziewczyny są w stanie zrobić „co tylko on zechce”.
Właściciel klubu kategorycznie zaprzecza wysuniętym przeciwko niemu zarzutom i twierdzi, że to co padło pod adresem klubu to oszczerstwa.