Szefowie policji z Reykjaviku i Straży Przybrzeżnej spotkali się w tym tygodniu z Komitetem ds. Sądownictwa i Edukacji aby odpowiedzieć na pytania dotyczące importu około 300 sztuk pistoletów maszynowych MP5 z Norwegii.
Dyrektor Islandzkiej Straży Przybrzeżnej – Georg Lárusson powiedział, że jeśli okaże się, że broń nie jest darem od Norwegów to wszystkie pistolety zostaną zwrócone, pisze visir.is.
Policja w Islandii znalazła się ostatnio pod dużym naciskiem ze strony opinii publicznej, a stało się tak kiedy wyszło na jaw, że w policyjnych samochodach miałby się znajdować pistolety maszynowe zakupione od Norwegów. Do tej pory policja w Islandii była nieuzbrojona. Część pistoletów MP5 miała trafić do Straży Przybrzeżnej, która dzięki temu unowocześniłaby swój arsenał.
Przez bardzo długi czas mówiono o tym, że broń jest prezentem od Norwegów, jednak jak się okazuje strona norweska temu zaprzecza.
Rzecznik prasowy armii norweskiej Bent-Ivan Myhre, podkreślił w wywiadzie dla gazety Dagbladet, że do Islandii zostanie wysłany rachunek za broń na kwotę 11,5 mln koron.
Zgodnie z raportami visir.is, broń w stanie nienaruszonym nadal znajduje się w magazynie Islandzkiej Straży Przybrzeżnej na międzynarodowym lotnisku w Keflaviku.
Georg wyjaśnia, że kiedy tylko pojawiły się wątpliwości co do tego czy broń jest rzeczywiście darem, podjęto decyzję o tym aby ją zabezpieczyć. Jak na razie Straż Przybrzeżna nie potrzebuje nowych pistoletów, dlatego do czasu wyjaśnienia całej sprawy pozostaną one w zamknięciu.
Dodał także, że islandzka Straż Przybrzeżna przez wiele lat współpracuje z norweską armią, dlatego zawiadomienie o nowych pistoletach maszynowych od armii norweskiej zostało potraktowane w taki sposób, że przyjęto je jako dar. W 2011 roku Norwegia wysłała Islandii 50 pistoletów maszynowych, które były prezentem i nikt nie żądał za nie zapłaty.
Na pytanie, czy nie byłoby lepiej gdyby Islandia płaciła za swoją broń, Georg odpowiedział, że zapewne tak ale wówczas kraj stał w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej.