Mieszkańcy Hlíðahverfi byli zaskoczeni nowym cennikiem baru w swojej dzielnicy. Teraz piwo kosztuje ni mniej, ni więcej, lecz 2500 koron. Cena jest niższa od godziny 17 do 21, kiedy to trwa happy hour, i wynosi 2000 koron.
Cena, jaką ustalił Bus Hostel przy Skógarhlíð w Reykjavíku nie spodobała się konsumentom. Na facebookowej grupie zrzeszającej mieszkańców Hlíðahverfi widnieją opinie, że lokalsi zostali skutecznie odstraszeni. Pub przestał być lokalnym pubem. „Było miło zanim nastąpiła zmiana właściciela” – mówi jeden z nich.
Piwa w cenniku nazywane są „lokalnymi piwami rzemieślniczymi”, czyli powinny to być piwa warzone bezpośrednio przez lokalnego, krajowego producenta. Wśród nich można jednak znaleźć piwo firmy Carlsberg, największego producenta piwa w Danii.
Na szczęście jest konkurencja
W rozmowie z agencją prasową Vísir Breki Karlsson, przewodniczący Związku Konsumentów, przypomina, że najpotężniejszym narzędziem konsumenckim jest portfel.
„Oczywiście na Islandii istnieje dobrowolne ustalenie marży. Można próbować sprzedać piwo za dziesięć tysięcy koron, ale na szczęście na rynku jest duża konkurencja. Często mówię o tym, że kawa na Champs-Élysées w Paryżu kosztuje dziesięć euro, ale jeśli skręcisz w boczne uliczki, dostaniesz filiżankę za dwa euro” – mówi Breki.
„Chociaż jest to bardzo wysoka marża i dość lichwiarskie zachowanie, nie ma w tym nic nielegalnego. Musi być coś wyjątkowego w tym piwie, skoro jest takie drogie. Na szczęście klienci mogą decydować, czy będą robić z taką firmą interesy.”
Podatek od alkoholu został podniesiony w styczniu tego roku o 7,7 procent.
„Takie opłaty zwiększają inflację, która oczywiście zatruwa nam życie. Jeśli dochody skarbu państwa mają wzrosnąć, to są na to inne sposoby niż ciągłe podnoszenie podatków” – podsumowuje Breki.