Na północy i na wschodzie Islandii bardzo mocno wiało i był bardzo wysoki poziom morza. W ciągu 24 godzin zespoły ratownicze ICE-SAR Landsbjörg miały ponad 200 zgłoszeń alarmowych.
Karen Ósk Lárusdóttir kierownik w ICE-SAR Landsbjörg mówi, że telefonów jest już coraz mniej, ale wciąż trwają działania ratunkowe.
Prognoza na poniedziałek, nie jest zbyt dobra, ale i tak lepsza niż na niedzielę, gdy na fiordach wschodnich obowiązywał czerwony alert.
Według Karen Ósk pomocy udzielano w łatwiejszych, a także bardzo trudnych warunkach i na dużą skalę.
Ragnar Sigurðsson, przedstawiciel gminy w Reyðarfjörðurreyda, był wczoraj na zewnątrz, aby obejrzeć szkody. W wyniku niedzielnej nawałnicy zostało poważnie uszkodzonych wiele budynków i pojazdów. Szkody są widoczne w całym mieście, rozbite szyby, uszkodzenia dachów, głównie na budynkach przemysłowych. Uszkodzone zostały też garaże przy remizie strażackiej.
„Pogoda tutaj jest zatrważająca. Zawalił się jeden z budynków Muzeum Wojennego, mocno uszkodzony został też budynek Byko. Ponadto widać zniszczenia w porcie Mjóeyrarhöfn. To samo dotyczy budynku Eimskip” – mówi Ragnar Sigurðsson.
Opowiada też o latających kontenerach. „Można powiedzieć, że w tej chwili wygląda to jak strefa wojny. „Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego”.
W poniedziałek nadal będą obowiązywały alerty pogodowe.
W niedzielę w Departamencie Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego odbyło się spotkanie, na którym decydowano, czy w poniedziałek będą otwarte szkoły. Raczej nie będzie to zwykły dzień pracy, gdyż większość ludzi prawdopodobnie będzie sprzątać bałagan.
Największa akcja polegała na przeniesieniu grupy 60 osób z Möðrudalsöræfi w bezpieczne miejsce.
W Seyðisfjörður zawalił się zabytkowy dom Angró. Został on zbudowany pod koniec XIX wieku. Helgi Haraldsson, przewodniczący zespołu ratowniczego Ísólf, mówi, że tego dnia mieli bardzo dużo pracy. „Nie było możliwości, żeby się udać w ten rejon tylko ze względu na pogodę, więc podjęto decyzję, aby po prostu zamknąć ruch wokół. Z innych wezwań to tradycyjnie w takiej sytuacji: wybite okna, zerwane blachy, uszkodzone przyczepy kempingowe, zerwane cumy… Naprawdę dużo się działo”.
W Akureyri połączenie silnego północnego wiatru i wysokiego poziomu morza sprawiło, że woda wdarła się do statku Oddeyrin. „To są ogromne straty. Wszystkie maszyny i worki są zanurzone w wodzie” – powiedział wczoraj w siedzibie Trésmiðjunn Aspar Stefán Þór Guðmundsson w rozmowie z agencją informacyjną.
W wielu innych miejscach również doszło do zniszczeń, a w Akureyri, a także w innych częściach kraju, nie było prądu, a systemy kanalizacyjne nie poradziły sobie z powodzią.