Premier formalnie ogłosił rozwiązanie parlamentu i przedterminowe wybory 30 listopada. Przewodnicząca Ruchu Zieloni-Lewica – która odmówiła udziału w rządzie tymczasowym – stwierdziła, że premier nie nadaje się do sprawowania władzy.
Jak donosi Vísir, premier ogłosił rozwiązanie parlamentu i wybory podczas dzisiejszej sesji parlamentarnej. Birgir Ármannsson, przewodniczący parlamentu, otworzył sesję i rozprowadził dokumenty parlamentarne. Następnie przeszedł do jedynego punktu porządku obrad tego dnia – rozwiązania parlamentu i wyborów 30 listopada.
Premier Bjarni Benediktsson rozpoczął od odczytania oświadczenia od prezydent Islandii, ogłaszając, że zatwierdziła ona jego propozycję rozwiązania parlamentu i przeprowadzenia wyborów 30 listopada.
„Szanowny Panie Przewodniczący, historyczna koalicja dobiega końca” – stwierdził Bjarni Benediktsson, informując, że najdłużej działający trójpartyjny rząd w historii Islandii właśnie kończy swoją pracę. Oznajmił, że wspólnymi siłami dążył on do zapewnienia postępu i poprawy dobrobytu rodzin i gospodarstw domowych.
Wśród wyzwań, przed którymi stanęła odchodząca koalicja, były globalna pandemia, zmieniony krajobraz geopolityczny, w tym wojna w Europie, oraz erupcje wulkanów, które spowodowały opuszczenie domów i miejsc pracy przez tysiące Islandczyków. Chociaż wyzwania te wiązały się z kosztami, Bjarni był dumny z działań podjętych przez rząd.
„Chociaż rząd może odejść z dumą, jego misja stanowczo dobiegła końca. Czułem, że zawiódłbym siebie, moją partię, a przede wszystkim ludzi w tym kraju, gdybym udawał, że mogę nadal kierować swoim gabinetem bez konsensusu w najważniejszych kwestiach” – stwierdził Bjarni, odnosząc się do kwestii energii i imigracji.
W związku z tym Bjarni nie widział innego wyjścia, jak przekazać sprawę w ręce obywateli: „My, jako politycy, nie powinniśmy narzekać na przedterminowe wybory, ale raczej wykorzystać szansę, jaką one ze sobą niosą” – zauważył Bjarni.
Na zakończenie wezwał parlament do zjednoczenia się w kwestiach, które muszą zostać rozwiązane przed wyborami, w tym w sprawie propozycji budżetu, którą rząd już przedstawił.
Po przemówieniu Bjarniego, Svandís Svavarsdóttir, nowo wybrana przewodnicząca Ruchu Zieloni-Lewica, skrytykowała sposób, w jaki Bjarni zakończył współpracę koalicyjną – tylko nieformalnie powiadamiając ją o swojej decyzji o złożeniu dymisji swojej i rządu przed niedzielną konferencją prasową. Svandís oskarżyła Bjarniego o podjęcie wszystkich kolejnych kroków bez konsultacji z rządem, działając raczej w charakterze lidera Partii Niepodległości niż premiera.
„Zamieszanie i chaos, które nastąpiły później, są wynikiem nieprzygotowania premiera i podejmowania przez niego decyzji jako lidera Partii Niepodległości, a nie prezesa rady ministrów” – zauważyła Svandís. Następnie stwierdziła, że Bjarni „nie nadaje się do kierowania rządem” i że Ruch Zieloni-Lewica nie będzie już uczestniczył w koalicji. Bjarni jednostronnie zakończył współpracę i to za pośrednictwem mediów.
„Formalna współpraca między Ruchem Zieloni-Lewica a Partią Niepodległości dobiegła końca. To historyczne i zastanawiające wydarzenie, że premier zdecydował się jednostronnie zerwać siedmioletnią kooperację, ogłaszając to w mediach. Najprawdopodobniej na decyzji tej najbardziej zaważyły interesy partii i jego własna pozycja lidera pogrążonego w kryzysie” – zauważyła Svandís.
Po wypowiedziach Bjarniego i Svandís, do parlamentu przemówili liderzy innych ugrupowań. Ostatnim liderem, który zabrał głos, był Sigmundur Davíð Gunnlaugsson, przewodniczący Partii Centrum, który stwierdził, że „najbardziej długotrwała agonia” w historii islandzkich koalicji wreszcie dobiegła końca. Ciągnęło się to już zbyt wiele lat. „To był beznadziejny rząd i nie będziemy za nim tęsknić” – stwierdził Sigmundur.
Zauważył, że choć ciągle mówiono o niezgodzie, to konsensus, który udało się osiągnąć, był jeszcze gorszy. Koalicja zdołała dojść do porozumienia w kwestiach, które nie były ważne, marnując czas, który można było lepiej spożytkować.
Jak zauważono w Vísir, Sigmundur argumentował, że rząd powinien skupić się na trzech kluczowych kwestiach: imigracji, gospodarce i energetyce. Jednak od niemal pierwszego dnia było jasne, że tak się nie stanie. Jednocześnie zadziwiające było to, ile pieniędzy rząd wydał na te kwestie, nie osiągając żadnych znaczących rezultatów.
Sigmundur podkreślił, że wybory stanowią wyjątkową okazję na zmianę sposobu zarządzania krajem, a ich wyniki będą miały ogromny wpływ na przyszłość Islandii: „Następny rząd musi chronić ludzi i kraj” – podsumował.
Po wystąpieniu Sigmundura sesja parlamentarna została zakończona.