Wczoraj przed Sądem Rejonowym w Reykjaviku, stanęła trójka Polaków Cyprian Eugeniusz Karolewski, Grzegorz Szaciłowski i Jarosław Lubomirow Kalecew, którzy w kwietniu tego roku próbowali przemycić do Islandii 8,5 kg amfetaminy.
Jak informowaliśmy wcześniej na łamach Informacji, w kwietniu tego roku na lotnisku w Keflaviku, służby celne zatrzymały jednego z trzech Polaków, którzy próbowali przemycić narkotyki. Na lotnisku po kontroli bagażu zatrzymany został Jarosław Lubomirow Kalecew, u którego znaleziono amfetaminę. Pozostałych dwóch mężczyzn próbowało uciec do Reykjaviku.
Narkotyki, które znaleźli celnicy były ukryte w opakowaniach kosmetyków.
Wczoraj przed sądem jako świadkowie stanęli celnicy, którzy dokładnie opisali całe zajście na lotnisku. Mężczyźni wydali się podejrzani celnikom, ponieważ pies do wykrywania narkotyków zwrócił na nich szczególną uwagę. Jego zachowanie doprowadziło do tego, że celnicy zatrzymali do kontroli Jarosława Lubomira Kalecewa.
– Podczas sprawdzania bagażu zobaczyłem torbę z kosmetykami. Sprawdziłem ją i wyjąłem jedno z opakowań, które okazało się być twarde i ciężkie. Po umieszczeniu go na wadze i wyszło na jaw, że opakowanie, które miało 750 ml waży około 1 kg. Wydało mi się to podejrzane i zawołałem kolegów aby to sprawdzili– powiedział celnik.
Kiedy kolejny celnik został wezwany na świadka powiedział o przeszukaniu i o innym mężczyźnie, który wówczas również wydał mu się podejrzany. Celnik wyszedł za nim na postój taksówek ale ten wraz z innym mężczyzną wsiedli wcześniej do taksówki i odjechali.
Kierowca taksówki, którą z lotniska w Keflaviku jechało dwóch podejrzanych Polaków- Cyprian Eugeniusz Karolewski i Grzegorz Szaciłowski, których policja zatrzymała dopiero w Kópavogur, krytykował postępowanie policji.
Według niego policja narażała go na niepotrzebne niebezpieczeństwo, z powodu częstych telefonów do niego w czasie kiedy prowadził samochód.
Celnicy i policja po namierzeniu taksówkarza, dzwonili do niego aby ustalić kogo on wiezie. Kierowca potwierdził, że ma dwóch pasażerów, których wiezie do Hotelu Grand w Reykajviku. Jadąc Policja dzwoniła do niego wiele razy, informując o miejscu gdzie powinien on ich wysadzić.
Podczas częstych rozmów z policją kierowca obawiał się, że pasażerowie będą rozumieć co on mówi i denerwował się. Mężczyźni w drodze do Reykjaviku zmienili zdanie i poprosili aby taksówkarz odwiózł ich nie do hotelu a do dzielnicy Breiðholt.
– Ja nie wiedziałem, czy Ci ludzie mówią po islandzku i według mnie, tymi ciągłymi telefonami policja narażała mnie niepotrzebnie na niebezpieczeństwo– mówił taksówkarz.
Kierowca był tak zaniepokojony całą sytuacją, że zapomniał skręcić na Breiðholt, dlatego musiał zmienić trasę. Powiedział policji gdzie jedzie i funkcjonariusze zatrzymali taksówkę na moście Kópavogsbrú, gdzie aresztowali podejrzanych, którzy podczas zatrzymania byli bardzo spokojni.
O sprawie informowaliśmy w artykułach „Podejrzani o przemyt Polacy czekają na rozprawę” oraz „Polacy przyznali się do przemytu”.