Od jakiegoś czasu w islandzkich mediach toczy się ożywiona dyskusja na temat islandzkiego rynku mieszkaniowego, a szczególnie sytuacji w Reykjaviku i okolicznych miastach. Kryzys finansowy, jaki dotknął Islandię pod koniec 2008 roku, miał wiele negatywnych konsekwencji m.in. niekorzystnie wpłynął na rynek mieszkaniowy.
Jedną z wyróżniających cech islandzkiego rynku mieszkaniowego jest wysoki odsetek mieszkań własnościowych. Prawie 80% wszystkich nieruchomości należy do osób prywatnych. Taki stan rzeczy wynika z długoletniej polityki miasta. W rezultacie nie wykształcił się w stolicy właściwy rynek wynajmu. Ponadto, islandzki rynek mieszkaniowy charakteryzuje się wielką niestabilnością.
Przed kryzysem finansowym ceny nieruchomości skoczyły znacznie w górę i można było łatwiej uzyskać pożyczkę na zakup mieszkań. Banki oferowały pożyczki do 90% wartości mieszkań (wystarczyło 10% wkładu własnego), które – zgodnie z prawem – były zabezpieczone przed inflacją. W wyniku kryzysu i spadku wartości korony, wartość długów wzrosła nieproporcjonalnie do wartości nieruchomości, skutkiem czego wiele osób zmuszonych było spłacić więcej niż warte było ich mieszkanie po kryzysie, co po prostu oznaczało, że dług był wyższy niż wartość mieszkania.
Co istotne, w regionie stołecznym nie wykształcił się stabilny rynek wynajmu. W zasadzie nie istnieją żadne większe spółdzielnie mieszkaniowe, czy to prywatne czy publiczne. Większość mieszkań dostępnych do wynajmu jest oferowanych przez osoby prywatne. Rzadko spotykane są długookresowe umowy wynajmu. Istniejące regulacje prawne nie są dostosowane do obecnej sytuacji i niedostatecznie zabezpieczają prozycje najemców.
W wyniku kryzysu przemysł budowlany załamał się a rynek mieszkaniowy został zamrożony na jakiś czas. W ostatnich latach obserwuje się ogromny popyt na mieszkania/nieruchmości, przede wszystkim w centralnych dzielnicach Reykjaviku. To z kolei zaowocowało szybkim wzrostem cen wynajmu – średnio czynsz podniósł się dwukrotnie w porównaniu z rokiem 2011. W konsekwencji wiele osób znalazło się w trudnej sytuacji finansowej.
Problem mieszkaniowy urósł do rangi poważnego problemu politycznego, nie tylko na poziomie Reykjaviku, ale też państwa. Coraz więcej ludzi traci swoje własności lub nie stać ich na opłatę czynszu. Zmuszeni są do wybierania tego, na co ich stać, nawet jeśli są to mieszkania na nielegalnym rynku, które nie spełniają standardów bezpieczeństwa.
Politycy próbują szukać długoletnich rozwiązań tego problemu i są świadomi, że ludzie o najniższych dochodach są najbardziej narażeni na kłopoty finansowe
Burmistrz Reykjaviku, Dagur B. Eggertsson i jego partia Samfylking obiecała w tegorocznych wyborach wybudować 3000 nowych mieszkań. Eygló Harðardóttir, ministra Spraw Socjalnych także wspiera ideę tworzenia bardziej stabilnego rynku wynajmu i proponuje podjąć kroki w celu obniżenia ciężaru indeksacji pożyczek dla właścicieli.
Niewiele wiadomo na temat tego, jak obcokrajowcy odnajdują się w takej sytuacji. Istnieje obawa, że imigranci mogą być szczególnie podatni na zmiany na rynku mieszkaniowym. Dlatego MIRRA – Centrum Badań Imigracji przy Akademii Reykjavik – postanowiła przeprowadzić badanie pt. „Sytuacja mieszkaniowa Polskich migrantów w regionie stołecznym”. W ten sposób centrum chce się dowiedzieć, jakie są opinie największej grupy imigrantów, z jakimi problemami się oni spotykają. Ankieta jest całkowicie anonimowa i zachęcamy Państwa do jej wypełnienia. Ankietę można znaleźć TUTAJ.
Strona Centrum Badań Imigracji TUTAJ.