Przewodnicząca Eflingu mówi, że nie zgadza się z wyrokiem Sądu pracy, że Efling złamał prawo, zwalniając męża zaufania, ale jest dla niej jasne, że nie należy ona do „salonów władzy”. Centralny zarząd ASÍ przyjmuje jednak wyrok z zadowoleniem.
Sąd pracy orzekł wczoraj, że Efling naruszył ustawę o mężach zaufania, gdy przedstawiciel ds. odszkodowań Gabríel Benjamín został zwolniony w ramach zwolnienia grupowego z biura Eflingu w kwietniu ubiegłego roku. Gabríel był przedstawicielem pracowników biura, którzy sami byli członkami związku zawodowego VR.
Przedstawiciele związkowi są prawnie chronieni przed zwolnieniem, dzięki czemu mogą wykonywać swoją rolę i dbać o interesy pracowników bez obaw o utratę pracy. W wyroku sądu czytamy, że powinien istnieć szczególny powód zwolnienia grupowego, a Efling powinien zbadać, czy możliwe jest uniknięcie zwolnienia męża zaufania.
Centralny zarząd ASÍ wydał dziś oświadczenie, w którym z zadowoleniem przyjął wyrok. Nie pozostawia on wątpliwości, że zwolnienia grupowe z powodu zmian strukturalnych nie mogą uzasadniać zwolnień przedstawicieli związków zawodowych. W ten sposób wzmocniona została pozycja prawna mężów zaufania.
Sólveig Anna Jónsdóttir, przewodnicząca Eflingu, ma inne zdanie i mówi, że nie zgadza się z wyrokiem, a Efling nie naruszył układów zbiorowych. „To jest nasze zdecydowane stanowisko. Z pewnością jest tak, że nie można zwolnić męża zaufania za jego obowiązki jako przedstawiciela związków zawodowych. My tego nie zrobiliśmy”.
Wszyscy pracownicy zostali zwolnieni w ramach zmian organizacyjnych i wszyscy mieli taką samą możliwość ponownego ubiegania się o pracę, i wszyscy, którzy to zrobili, dostali pracę, z wyjątkiem jednej osoby.
„Idziemy tak daleko, jak to tylko możliwe, żeby móc wzmocnić związki. Oczywiście, to wstyd być tego świadkiem, ale ja i moi koledzy już dawno zdaliśmy sobie sprawę, że Efling pod moim kierownictwem nie będzie się chronił na salonach władzy”.
Sólveig zapytana, czy wyrok wpływa na jej pozycję jako przewodniczącej Eflingu, odpowiada, że nie.
„Wyrok sądu pracy nie jest wyrokiem boskim. Nie wynika z demokratycznych wyborów w Eflingu. Ponieważ członkowie Eflingu ufają mi w tej kwestii, byłoby niezwykle dziwne, gdyby sąd pracy miał nad tym jakąkolwiek jurysdykcję” – mówi Sólveig.