Obecnie współczynnik dzietności jest prawie taki sam jak w Danii i Szwecji, czyli wynosi około 1,7 dziecka na kobietę.
Zakłada się, że aby utrzymać populację przez długi czas, każda kobieta będzie musiała w ciągu swojego życia mieć 2,1 dziecka. Kiedy płodność na Islandii była najwyższa, w 1960 r., statystycznie każda kobieta miała około 4,3 dzieci.
Dane takie zostały opublikowane przez Biuro Dyrektora Medycznego ds. Zdrowia w raporcie na temat urodzeń i płodności w 2020 roku.
Raport mówi, że według badań przeprowadzonych w Finlandii głównymi przyczynami spadku płodności jest wiek kobiety, które decydują się na dziecko. Rośnie średnia wieku kobiet zachodzących w ciążę i zwiększa się liczba tych, którzy nie chcą posiadać dzieci. Można przypuszczać, że te same powody mają zastosowanie w tym kraju.
W 2020 r. w Islandii urodziło się 4499 dzieci. Statystycznie na tysiąc kobiet przypadło 60,9 dzieci. Liczba urodzeń w domu była nieco wyższa niż wcześniej, 118, co prawdopodobnie można przypisać epidemii koronawirusa. Łącznie 719 kobiet urodziło przez cesarskie cięcie.
Zdecydowana większość porodów miała miejsce w Landspítali, czyli 74 procent, ale liczby dobrze odzwierciedlają różny dostęp kobiet do usług położniczych w ich rodzinnych rejonach.
Tak więc tylko połowa kobiet mieszkających we wschodniej Islandii urodziła dzieci w swoim mieście lub okręgu. Natomiast poza swoim miejscem zamieszkania rodziła większość kobiet mieszkających na Fiordach Zachodnich (61,3 procent), Suðurnes (70,8 procent) i na południu kraju (84 procent).
Raport omawia także choroby kobiet w ciąży. Zaobserwowano, że rośnie odsetek kobiet, których masa ciała znacznie się powiększyła. Wiąże się to m.in. ze zwiększonym ryzykiem różnych problemów, takich jak ryzyko cukrzycy ciążowej, nadciśnienia, stanu przedcukrzycowego, zakrzepów krwi itp.
mmn/visir.is